zrazy zawijane wołowe w chlebowym sosie
UWIELBIAM GDY ON DLA MNIE GOTUJE :)
Dziś będzie głównie o tym, tak ze zrazami i chlebowym sosem w tle :)
Właściwie mogłabym ten czas spędzić robiąc coś zupełnie niepożytecznego społecznie, czyli robiąc tak zwane zupełne "nic", ale ja zdecydowanie wolę towarzyszyć mu w kuchni. Tylko mi tu nie róbcie freudowskiej analizy - ja po prostu lubię patrzeć jak facet gotuje :)
ALE JAAAK ON GOOTUUJEEE !!!
Najpierw rzuca mięsem - w ścisłości wołowinę rzuca na deskę.
To jest ta chwila, gdy ja wzięłabym nóż i zaczęłabym mięso kroić w plastry - ale On nie. On najpierw wyjmuje ostrzałką. Szybkimi ruchami przeciąga po niej ostrzem noża - aż iskry lecą ! Nie lecą ? - ja opowiadam to sobie mogę imaginacji własnych wplatać do woli :)
Dopiero teraz kroi mięso w plastry.
Potem tłuczek i rozbijanie, ale nie jakieś tam "pitu pitu". Gdy On używa tłuczka - to mi garnki i talerze w szafce w rezonans wpadają :)
Następnie obsypuje mięso pieprzem, odrobiną papryki, majeranku, solą i układa w naczyniu. Wlewa troszkę oliwy - mięso powinno poleżeć tak minimum dwie godziny.
Dziś będzie głównie o tym, tak ze zrazami i chlebowym sosem w tle :)
Właściwie mogłabym ten czas spędzić robiąc coś zupełnie niepożytecznego społecznie, czyli robiąc tak zwane zupełne "nic", ale ja zdecydowanie wolę towarzyszyć mu w kuchni. Tylko mi tu nie róbcie freudowskiej analizy - ja po prostu lubię patrzeć jak facet gotuje :)
ALE JAAAK ON GOOTUUJEEE !!!
Najpierw rzuca mięsem - w ścisłości wołowinę rzuca na deskę.
To jest ta chwila, gdy ja wzięłabym nóż i zaczęłabym mięso kroić w plastry - ale On nie. On najpierw wyjmuje ostrzałką. Szybkimi ruchami przeciąga po niej ostrzem noża - aż iskry lecą ! Nie lecą ? - ja opowiadam to sobie mogę imaginacji własnych wplatać do woli :)
Dopiero teraz kroi mięso w plastry.
Potem tłuczek i rozbijanie, ale nie jakieś tam "pitu pitu". Gdy On używa tłuczka - to mi garnki i talerze w szafce w rezonans wpadają :)
Następnie obsypuje mięso pieprzem, odrobiną papryki, majeranku, solą i układa w naczyniu. Wlewa troszkę oliwy - mięso powinno poleżeć tak minimum dwie godziny.
Ogórki konserwowe - przy otwieraniu słoja nieźle się muszę czasem nagimnastykować. Stukam zakrętką o blat, nożem podważam, próbuję użyć pseudootwieracza do słoików / mój jest absolutnie nieergonometryczny - ja go dłonią nie ogarniam choć palce mam długie.
A On - jedna dłoń na słoju, druga na zakrętce; chwila napięcia i PSTRYK - otwarte :)
Ogórki kroi wzdłuż ich długości.
A On - jedna dłoń na słoju, druga na zakrętce; chwila napięcia i PSTRYK - otwarte :)
Ogórki kroi wzdłuż ich długości.
Cebula - cebula leci Mu spod noża w piórka. Ja w kontaktach z cebulą wykazuję wielką nadwrażliwość, a On nic - twardy jest, choć cebula ostra on ani łzy nie uronił.
Boczek - / gdy facet gotuje to boczek musi być :) - Boczek kroi w słupki lub kostkę
Musztarda - zdradzę Wam sekret - On zawsze używa kremu z gorczycy z miodem.
Zrazy rozpłaszcza wierzchem dłoni na desce i smaruje je musztardą. Układa nadzienie z cebuli, boczku i korniszonów.
I ZAWIJA, chciałoby się rzec : " i zawija w te sreberka " :):) ale nie - ON ZAWIJA ZRAZY I SPINA JE WYKAŁACZKAMI / można do tego celu użyć szpilek, nici kuchennych lub specjalnych klamer do zrazów - ale nie posiadamy :) /
I ZAWIJA, chciałoby się rzec : " i zawija w te sreberka " :):) ale nie - ON ZAWIJA ZRAZY I SPINA JE WYKAŁACZKAMI / można do tego celu użyć szpilek, nici kuchennych lub specjalnych klamer do zrazów - ale nie posiadamy :) /
Teraz czas na obsmażanie. Partiami obsmaża zrazy na około dwóch łyżkach oleju.
Przekłada je do garnka / On wybiera zawsze taki o grubym dnie /
Przekłada je do garnka / On wybiera zawsze taki o grubym dnie /
Po obsmażeniu zrazów, na tej samej patelni smaży jeszcze 2 cebule pokrojone w kostkę; gdy się cebula zezłoci - przekłada ją do garnka ze zrazami.
Wrzątkiem przelewa patelnię / zbiera z niej wszystkie smaki mięsa i cebuli jakie na niej jeszcze pozostały / i zalewa zrazy.
Dolewa do garnka wodę do takiego poziomu, aby zrazy były przykryte tworzącym się właśnie sosem.
Wrzątkiem przelewa patelnię / zbiera z niej wszystkie smaki mięsa i cebuli jakie na niej jeszcze pozostały / i zalewa zrazy.
Dolewa do garnka wodę do takiego poziomu, aby zrazy były przykryte tworzącym się właśnie sosem.
- Co teraz ?
SKŁADNIKI :
* mięso wołowe
* cebula - kilka sztuk
* ogórki konserwowe - dla mnie najlepsze te zrobione przez Niego :)
* boczek wędzony
* musztarda
* olej
* przyprawy : pieprz, sól, liście laurowe, majeranek, ziele angielskie, papryka
* kawałek chleba żytniego
- Teraz będę doprawiał.
- A dokładniej ?
- Zacznę od liści laurowych - tak 2, no może 3; ziele angielski - 3 sztuki i majeranku szczypta i papryki / zważcie, że Jego szczypta jest trochę większa od mojej :)
- Co dalej ?
- A teraz będę solił....i pieprzył :)
- A dokładniej ?
- Zacznę od liści laurowych - tak 2, no może 3; ziele angielski - 3 sztuki i majeranku szczypta i papryki / zważcie, że Jego szczypta jest trochę większa od mojej :)
- Co dalej ?
- A teraz będę solił....i pieprzył :)
SKŁADNIKI :
* mięso wołowe
* cebula - kilka sztuk
* ogórki konserwowe - dla mnie najlepsze te zrobione przez Niego :)
* boczek wędzony
* musztarda
* olej
* przyprawy : pieprz, sól, liście laurowe, majeranek, ziele angielskie, papryka
* kawałek chleba żytniego
On zawsze zrazy dusi 1,5 - 2 godzin na małym ogniu pod przykryciem.
W razie potrzeby uzupełnia wodę, gdy ta nadmiernie odparuje.
W razie potrzeby uzupełnia wodę, gdy ta nadmiernie odparuje.
Pod koniec duszenia robi magiczną sztuczkę dzięki której JEGO SOS staje się ABSOLUTNIE GENIALNY: kroi w kostkę chleb. On nigdy nie wybierze do zagęszczania sosu jakiejś mięciutkiej bułeczki - co to, to nie! - tylko CIĘŻKI, ŻYTNI CHLEB.
Mistrz Kuchni! Aż przyjemnie popatrzeć jak działa:)
OdpowiedzUsuńI nie rozbija mięsa? U mnie się lekko lekko (albo całkiem mocno) rozbijało mięso tłuczkiem.
OdpowiedzUsuńprzecież napisane jest że rozbija aż garnki podskakują:)))))
UsuńPierwotnie w tekście brakowało opisu rozbijania mięsa. Faktycznie zapomniałam tego wpisaći uzupełniłam tekst po uwadze Michała :)
UsuńOczywiście , że rozbijał / przed zamarynowaniem - rozbijał mięso :) / ... dzięki za uwagę ...muszę wpis uzupełnić :):)
OdpowiedzUsuńPyszności!
OdpowiedzUsuńUwielbiam zrazy.
Przepis na chlebowy sos Ci podkradnę,o.k?
podkradaj - bardzo proszę :)
UsuńŻeby mój tak umiał...iskry tworzyć ;) Wół zawsze mile widziany na talerzu, ale krótko bo pyszny :)
OdpowiedzUsuńCieszy jak facet gotuje;D
OdpowiedzUsuńUwielbiam zrazy! Nadzienie robię takie jak Ty, a sos chyba podpatrzę:)
OdpowiedzUsuńTylko wybierz chleb bez dodatków nasion i ziaren :):)
Usuńale z Ciebie szczęściara!! mój ukochany to tylko (albo aż) zdjęcia robi ... no ale jakoś się przez to uzupełniamy
OdpowiedzUsuńchciałabym kiedyś zagościć u Was na obiadku
mąż chciał od siebie dodać, że masz piękne światło ...
Też uwielbiam jak mój M. gotuje. Jest kilka potraw, które robi, ale robi to genialnie:-) Te zrazy to smak mojego dzieciństwa, mój tata podobnie je przyrządza:-)
OdpowiedzUsuńUśmiechałam się pod nosem czytając Twój tekst, bo i ja lubię jak Mój On gotuje :)
OdpowiedzUsuńMój też gotuje ale na razie tylko kilka potraw choć są spore szanse na więcej i już się nie mogę tego doczekać:)!I dzięki za przypomnienie zrazów...wieki ich nie robiłam....
OdpowiedzUsuńMuszę je wypróbować. Zapraszam do siebie:)
OdpowiedzUsuńhttp://bobowewariacje.blogspot.com/
Ja też uwielbiam, gdy mój mężczyzna gotuje, to bardzo seksowne :)))
OdpowiedzUsuń;)
UsuńSuper podejście do gotowania mojej ulubionej potrawy. Myślę , że dwa drobiazgi bym zmienił ale poco jak jest dobra atmosfera a przy jedzeniu TO JEST NAWAŻniejsze!!!
OdpowiedzUsuńPrzepis to tylko baza. Zawsze warto dodać do niego trochę swojej fantazji :)
Usuń