CHLEB OLIWKOWY
CHLEB OLIWKOWY
To będzie elektryzująca historia pewnego chlebowego beretu i określenie "elektryzująca" w wypadku mojego chleba ma kluczowe znaczenie, bo że beret mi wyszedł to każdy widzi. Ale nie żeby przepis był zły! Przepis jest świetny, a to jak ten chleb pięknie wyrasta możecie zobaczyć na stronach ZAPALONYCH PIEKAREK (linki znajdziecie poniżej), z którymi miałam wielką przyjemność już nie jeden chleb wspólnie upiec :)
Najpierw wybrany zostaje przepis, a później Amber zwołuje nas do wspólnego, wirtualnego pieczenia.Ta wirtualność naszej chlebowej wspólnoty sprawia, że choć przepis jest jeden - to wariacji na jego temat powstaje zazwyczaj wiele co radość i same dobre emocje nam przynosi :) I właśnie ta radość z współuczestniczenia we wspólnym chleba pieczeniu sprawia , że ten mój beret chlebowy na blogu zamieszczam.
Choć nie mogę być dziś dumna z pięknie wyrośniętego bochenka to jestem dumna z przynależności do naszej chlebowej wspólnoty :)
Choć nie mogę być dziś dumna z pięknie wyrośniętego bochenka to jestem dumna z przynależności do naszej chlebowej wspólnoty :)
Podstawą do upieczenia tego chleba jest płynny zaczyn pszenny sporządzony według receptury mistrz J.Hamelmana. Otrzymuje się go poprzez zmieszanie jednej części czynnego zakwasu pszennego z sześcioma częściami wody i pięcioma częściami mąki. Ten stosunek 1:6:5 jest gwarancja upieczenia wspaniałego, wyrośniętego, łagodnego w smaku chleba / czego akurat na moim zdjęciu nie widać, ale o tym później :)
* Mąkę i wodę łączymy ze sobą partiami co 24 godziny.
100 g mąki + około 90 ml letniej wody. Powstała papka ma mieć konsystencję gęstej śmietany.
* Naczynie z dojrzewającym zaczynem przykrywamy lnianą lub bawełnianą ściereczka i odstawiamy w ciepłe miejsce - optymalna temperatura to 25 - 30 stopni.
100 g mąki + około 90 ml letniej wody. Powstała papka ma mieć konsystencję gęstej śmietany.
* Naczynie z dojrzewającym zaczynem przykrywamy lnianą lub bawełnianą ściereczka i odstawiamy w ciepłe miejsce - optymalna temperatura to 25 - 30 stopni.
* Czynność powtarzamy prze 4 -5 dni.
* Co 12 godzin należy zaczyn zamieszać.
Drugim krokiem jest przygotowanie płynnego zaczynu :
* 30 g aktywnego zakwasu
Teraz pora na ciasto chlebowe :
Tu również proporcje są najważniejsze . Sporządzamy je z płynnego zaczynu , wody i mąki w stosunku 1 : 1 : 2
składniki :
* 360 g płynnego zaczynu
Sposób wykonania cytuję za Wisłą :
* Co 12 godzin należy zaczyn zamieszać.
Drugim krokiem jest przygotowanie płynnego zaczynu :
* 30 g aktywnego zakwasu
* 150
g maki pszennej, chlebowej
* 180
g wody
Wszystkie
składniki wymieszać i pozostawić na blacie kuchennym na 12-16
godzin.
Teraz pora na ciasto chlebowe :
Tu również proporcje są najważniejsze . Sporządzamy je z płynnego zaczynu , wody i mąki w stosunku 1 : 1 : 2
składniki :
* 360 g płynnego zaczynu
* 360
g wody (lekko ciepłej)
* 720
g mąki - to jest 90
g
maki pszennej pełnoziarnistej +
630 g
mąki chlebowej / ja używałam chlebowej mąki orkiszowej typ 750 /
* 2
łyżeczki soli
* 200
g oliwek / zrobiłam mieszankę oliwek zielonych, oliwek czarnych i suszonych pomidorów /
- Połączyć zaczyn z wodą, dodać pozostałe składniki oprócz oliwek i wyrabiać robotem 3 minuty na pierwszym biegu, a następnie 3 minuty na biegu drugim. Dodać oliwki i wyrobić tak aby połączyły się z ciastem. Można też wrobić je ręcznie.
- Zostawić do wyrośnięcia, pod folią na 2,5 godziny. W tym czasie odgazować dwukrotnie, delikatnie rozciągając i składając.
- Podzielić ciasto na dwa małe bochenki lub uformować bochenek z 1100 g ciasta, a z pozostałych 500 g zrobić foccacię.
- Bochenek ma wyrastać w lodówce przez 12-18 godzin. Można go też pozostawić do wyrośnięcia na blacie na 1-2 godziny. Piec chleb na kamieniu lub wygrzanej dobrze blasze w piekarniku nagrzanym do 250 stopni przez 15 minut z parą, a następnie bez pary w temperaturze 220 stopni jeszcze przez 15-20 minut.
- Foccacię rozciągnąć na papierze do pieczenia. Nie powinna być tak cienka jak pizza. Posmarować powierzchnię obficie oliwą. Pozostawić do wyrośnięcia na 20-30 minut, porobić wklęśnięcia końcem palców i piec na kamieniu (można zsunąć z papierem do pieczenia) w piekarniku nagrzanym do 230 stopni do czasu aż będzie rumiana i chrupiąca (20 minut). Można oczywiście piec na nagrzanej dobrze blasze kuchennej.
Powiem Wam, że do pewnego momentu szło mi całkiem nieźle :)
* Zakwas wspaniale bąbelkował.
* Zaczyn pracował cudownie.
* Facciacę upiekłam jako pierwszą. Od razu przygotowałam do niej hummus - smakowała z nim wybornie. Zanim chleb trafił do pieca - facciata zniknęła już z kuchennego blatu :)
* Również ciasto na chleb w koszyczku rosło na potęgę. Po włożeniu go do pieca przybrało co prawda formę beretu, ale Wisła zapowiadała, że właśnie tak się stanie, więc w panikę nie wpadłam :) W spokoju ducha odczekałam 6 minutach na moment, w którym zobaczyłam jak ciasto zaczyna pięknie rosnąć.
Dlaczego? Dlatego, że akcja rozgrywała się w "gierkowskim bloku". Niewtajemniczonym śpieszę z wyjaśnieniami :)
Gierkowskie bloki budowano w latach 70-tych używając "wielkiej płyty " jako materiału budowlanego; łazienki są w nich tylko ciut większe niż przeciętne windy osobowe; a instalacja elektryczna wykonana jest z przewodów aluminiowych.
Wielka płyta pod nową elewacją w okresach mniejszej aktywności pseudokibiców-graficiarzy wygląda całkiem nieźle.
Mała łazienka też ma swoje plusy - jak się poślizgniesz - to zawsze jakaś ściana czy sprzęt łazienkowy Cię podtrzyma.
Ale już aluminiowa instalacja elektryczna stwarza pewne problemy i z jej powodu dochodzi do scen rodem z filmów Barei : jeśli włącza się elektryczny piekarnik - to naraża się ją na maksymalne przeciążenia jakie ona jest w stanie znieść. Włączenie w tym samym czasie innego urządzenia pobierającego równie dużo energii elektryczne skutkuje wywaleniem korków - nie ma mowy o jednoczesnym praniu , prasowaniu i pieczeniu chleba :)
Ale już aluminiowa instalacja elektryczna stwarza pewne problemy i z jej powodu dochodzi do scen rodem z filmów Barei : jeśli włącza się elektryczny piekarnik - to naraża się ją na maksymalne przeciążenia jakie ona jest w stanie znieść. Włączenie w tym samym czasie innego urządzenia pobierającego równie dużo energii elektryczne skutkuje wywaleniem korków - nie ma mowy o jednoczesnym praniu , prasowaniu i pieczeniu chleba :)
Jako pierwsze padają zazwyczaj korki w mieszkaniu i wtedy pół biedy - da się to szybko samemu naprawić.
Niestety zazwyczaj system zabezpieczeń idzie o krok dalej chroniąc nas przed naszą własną bezmyślnością i wyłącza korki centralne - zapada wówczas złowroga cisza i ciemność w całym pionie klatki, a tego już samemu naprawić nie sposób i trzeba wezwać pomoc techniczną :)
Niestety zazwyczaj system zabezpieczeń idzie o krok dalej chroniąc nas przed naszą własną bezmyślnością i wyłącza korki centralne - zapada wówczas złowroga cisza i ciemność w całym pionie klatki, a tego już samemu naprawić nie sposób i trzeba wezwać pomoc techniczną :)
Niby to wiem , ale ciągle o tym zapominam - bycie blondynka przecież do czegoś zobowiązuje :)
Tu wracamy do naszego chleba. Widząc jak zaczyna pięknie rosnąć uznałam, że to jest odpowiednia chwila na małą kawkę i WŁĄCZYŁAM ELEKTRYCZNY CZAJNIK. Jak się już zapewne domyślacie - wywaliło mi korki - niestety te centralne :) Panowie z pogotowia energetycznego usterkę wyjątkowo szybko naprawili , ale temperatura w piecu padła w najmniej odpowiednim momencie - MÓJ CHLEB POZOSTAŁ BERETEM :( ale na szczęście nie był to model moherowy i smakował wyśmienicie :)
W kuchni, niczym w laboratorium czasem jakieś doświadczenie się nie udaje (z winy naszej lub z powodu złośliwości rzeczy martwych), czasem też coś wybuchnie :) Ale niech Was wygląd mojego chlebowego beretu nie zraża do tego przepisu. Jestem pewna, że przekonają Was do niego relacje ZAPALONYCH PIEKAREK, które razem ze mną piekły ten chleb w różnych zakątkach Polski :
Aga http://wsezonie.blogspot. com/
Basia http://mozaikazycia. blogspot.com/
Bożenka http://www. smakowekubki.com/
Basia http://mozaikazycia.
Bożenka http://www.
Dorota http://ugotujmyto.pl/
Dorota http://dosismakolyki. blogspot.com/
Dorota http://dosismakolyki.
Ela J-ak* sobotaprzygarach. blogspot.com
Gatita http:// kulinarneprzygodygatity. blogspot.com/
Jola http://smakmojegodomu. blox.pl/html
Kamila http://ogrodybabilonu. blogspot.com/
Karolina http:// stokolorowkuchni.blox.pl/html
Karolina : http://Jola http://smakmojegodomu.
Kamila http://ogrodybabilonu.
Karolina http://
Małgosia http://akacjowyblog. blogspot.com/
Margot http://kuchniaalicji.Marzena http://
Myniolinka http://
Olga waniliowachmurka.com
Piegusek http://piegusek1976. blogspot.com/
Sara http://www. pieczarkamysia.pl/
Renata S. http://forksncanvas. blogspot.com/
Sara http://www.
Renata S. http://forksncanvas.
" Mało nas, mało nas do pieczenia chleba ...
jeszcze nam , jeszcze nam Ciebie tu potrzeba "
Dołączcie do nas :)
Dołączcie do nas :)
cudny!!! i jak pięknie napakowany dodatkami!!! wspaniale Ci się udał:) do następnego spotkania przy chlebie:) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńteż mam nadzieję na kolejne wspólne pieczenie :)
UsuńTrzeba było udać, że robiłaś tylko focaccię ;) Dobry beret nie jest zły.
OdpowiedzUsuńbyle nie był z moheru :):)
UsuńWoow jaki wysyp chlebów oliwkowych na durszlaku :D świetnie :)
OdpowiedzUsuńto fakt :)
Usuńsporo nas piekło :)
EE tam beret :) Swietny jest :) Dzieki za wspolne pieczenie
OdpowiedzUsuńberet , beret - tylko mu antenki brakuje :):):)
UsuńPiekne zdjęcia i opowieść krok po kroku. Nastepnym razem tez zrobie z suszonymi pomidorkami! Wyglada tak apetycznie, ez chętnie zjadłabym kromke z humusem :) Dzieki za wspólne pieczenie :)
OdpowiedzUsuńz hummusem ten chleb smakuje doskonale ...
UsuńBerety, zwłaszcza jesienią, są bardzo na czasie:) Bardzo jest apetyczny!
OdpowiedzUsuńdziękuję :)
Usuńa tam zaraz beret:) pisz Kochana, że tak miało wyjść, bo wygląda całkiem dobrze i chętnie bym spróbowała:)
OdpowiedzUsuńprawda jest taka , że nie wiem czy drugi raz , tak bez awarii prądu umiałabym powtórzyć ten efekt długaśnych kromeczek :)
Usuńświetna opowieść- a chleb wygląda przepysznie!
OdpowiedzUsuńdziękuję Bogusiu :)
UsuńBeret nie beret ale wygląda smakowicie :)!
OdpowiedzUsuńi nawet tak też smakował :)
UsuńI tak cudny ten berecik :-)
OdpowiedzUsuńDziękuję za wspólne pieczenie !
i ja Ci dziękuję bardzo za wspólnie spędzony czas :)
Usuńmi się ten beret podoba :) po prostu dłużej jesz kromeczkę, bo jest dłuższa niż przeciętna;) fajnie się czyta co piszesz! Ściskam
OdpowiedzUsuńfaktycznie fajnie się jadło takie dłuuuugaśne kromeczki :)
Usuńdziękuję Karolino za miłe słowa ...
Ale piękna fotorelacja ,a chleb taki kolorowy , wow
OdpowiedzUsuńDziękuję za wspólne pieczenie
lubię taką wielobarwność w kuchni :)
Usuńpozdrawiam serdecznie ...
Wyglada bardzo ładnie. Dodatek pomidorów dodał mu smaku i urody. Historia pieczenia mrozi krew w żyłach :)
OdpowiedzUsuńtaki horror w piekarni :)
Usuńpiękny ;) dzięki za wspólne pieczenie
OdpowiedzUsuńI ja Ci dziękuję bardzo Doroto ... to bardzo miłe doświadczenie ...
UsuńAle mnie rozbawiłaś ! Na tyle przygód jakie przeżył Twój chleb jest naprawdę wielki !
OdpowiedzUsuńA kromy super : nigdy by nie wyszły gdybyś akurat chciała.
Dzięki za wspólne pieczenie !
to prawda ! ten efekt trudno mi będzie powtórzyć :)
UsuńOj uśmiałam się:) ...ale potwierdzam - moja Teściowa mieszka w takim boku i jak włączy piekarnik to już nic innego nie może:) .... mimo wszystko taki beret z niego straszny nie jest .... i pięknie kolorowy dzięki mieszance z pomidorami:)
OdpowiedzUsuńDziękuję za wspólne pieczenie:)
taki urok tych bloków :)
Usuńpozdrawiam serdecznie ...
Chleb wszedł super nie ma co się przejmować beretowym wyglądem bo na pewno był pyszny i z suszonymi pomidorami, pychaaaa :) Dzięki za wspólne pieczenie było super :)
OdpowiedzUsuńja też ten czas bardzo miło wspominam / nawet pomimo kuchennych awarii /
UsuńWspaniały chlebuś :) pięknie wyrośnięty,
OdpowiedzUsuńdziękuje za wspólne pieczenie i super zabawę.
Do następnego pieczenia :)
do następnego mySiu :)
UsuńMimo przygód chleb wygląda bardzo apetycznie : super dziury i kolorowe dodatki :) Piękny :) pozdrawiam serdecznie Małgosia
OdpowiedzUsuńchyba to tym przygodom zawdzięcza to , że taki fajny wyszedł :)
UsuńAle dziury wyszły modelowe, już sobie wyobrażam jakby wyglądał bez przygód korkowych;-) Dziękuję za kolejny wspólny czas i do następnego razu:-)
OdpowiedzUsuńdziury faktycznie wyszły pyszne :):):)
UsuńŚwietnie to wszystko opisałaś :D Czytałam z zapartym tchem ;)
OdpowiedzUsuńU mnie (stara kamienica) też nie ma mowy o tym by piekarnik i pralka razem włączone były. Albo odkurzacz i coś tam... ;)
Za to beret jest cudowny i najważniejsze, że to nie moher ;))
a ja myślałam , że takie atrakcje to tylko w pogierkowskich blokowiskach :)
Usuńmoherowy berecik byłby niezjedliwy :):):)
Anno,beret piękny!
OdpowiedzUsuńMi tez nie zawzse wyrastają wysokie chleby.
Dziękuję,że byłaś w nazsej wirtualnej piekarni.
Historia opisana przez Ciebie przypomina mi film Alternatywy 4.
Co za orwellowska rzeczywistość!
taka literacka/filmowa rzeczywistość w realu :)
UsuńAmber czapki i berety z głów , że nas tak przy pieczeniu chleba jednoczyć potrafisz :)
mimo tego że niski to od jego dziurek oczu oderwać nie mogę :) pięknie kolorowy!
OdpowiedzUsuńdziękuję za wspólne pieczenie!
to dla mnie również były niezwykle miłe chwile ...
Usuńserdecznie pozdrawiam Łucjo ...
Komentuje jeszcze raz, bo po raz pierwszy było na szybcika. Opowiesc niesamowita, masz niezwykla zdolność do przekazywania historii, która niejedna wprawilaby w zly humor. Beret wyszedł z klasa, kolorowy i fajny. Poczucie humoru jeszcze lepsze. Tak trzymać :)
OdpowiedzUsuńdziękuję Malarko :)
UsuńChleb ma niesamowitą historię , łącznie z przywoływaniem peerelowskich duchów, które , jak widać straszą do dziś. Mieszkałam kiedyś w takim właśnie stylu, wypisz, wymaluj dokładnie takie same katusze przeżywałam.
OdpowiedzUsuńBeret Twój jest nie do przebicia! Brakuje mu tylko antenki, bo cała reszta jest do schrupania, te dziury wzbudziły moją zazdrość.Pozdrawiam i dziękuję za zabawną poranną lekturę.
brakuje mu antenki z rozmarynu ... pachniałby wtedy tak pięknie jak Twój ...
Usuńpozdrawiam serdecznie ...
Uwielbiam Cię Aniu!!!
OdpowiedzUsuńOpowieść o Twoim chlebie zrobiła mi dzień :) W berecie się zakochałam - bez reszty!
muszę więc popracować nad całą kolekcją beretów ... tak akurat sezon zima-lato startuje właśnie :):):)
UsuńTaki beret to ja poproszę:) Oliwki... Jeszcze wczoraj jadłam je w mojej ukochanej Grecji, a dziś widzę Twój chlebek, który tylko potęguje moją tęsknotę... Uściski!
OdpowiedzUsuńgreckie wakacje - ale się rozmarzyłam :)
Usuń"pocztówkę" mogłaś chociaż przysłać :):)
pozdrawiam serdecznie Arniko ...
Wyszło Ci dwa w jednym, coś pomiędzy bochenkiem a foccacią ;))
OdpowiedzUsuńdokładnie tak :)
UsuńWoW! ale przygody :) cudnie Ci się upiekł i ta focaccia! dziękuję za wspólne doświadczenie i do następnego :)
OdpowiedzUsuńdo następnego !
Usuńpozdrawiam serdecznie ...
u mnie też wersja z oliwkami i suszonymi pomidorami - mniam :)
OdpowiedzUsuńdziękuję za wspólne pieczenie!
prawda , że tak jest pysznie ?!? :):)
UsuńPyszny i tak jak mój z pomidoramy. A jeki piękny koszyk i ta pasta mmmmmmm
OdpowiedzUsuńnie mogłam pomidorów nie dodać do niego ... aż się prosiło by i je też dosypać do ciasta :)
UsuńAle się uśmiałam:) Nigdy nie słyszałam takiego określenia na chleb:D Najważniejsze że smakował:) I fajny pomysł z dodatkiem suszonych pomidorów:)
OdpowiedzUsuńto określenie nie jest moje - wymyśliła je Wisła :)
UsuńDoskonały jadalny beret :))) Dziękuję za ten wspólny czas!
OdpowiedzUsuńto był bardzo miły czas Kamilo :)
Usuńp[ozdrawiam serdecznie
czyli pieczenie z przygodami :) mi kiedyś prąd wyłączyli jak biszkopt na tort (ważny urodzinowy!) piekłam, niestety nie dało się nic z nim zrobić i musiałam piec kolejny
OdpowiedzUsuńa Twój chlebek wygląda cudownie, śmieszne określenie beret :)) dodatki super
ja od niedawna zaczęłam piec chleby, pochwalę się niedługo na blogu :)
pozdrawiam!
kuchenne przygody są fajne :)
Usuńczekam na relacje z Twojej domowej piekarni i na Twoje zdjęcia - wiesz jak je lubię !
Uśmiałam się, czytając o Twoich perypetiach:D
OdpowiedzUsuńTen sam problem miałam w pracy, ale przyszedł pan elektryk i załatwił sprawę.
Teraz można i piekarnik, i czajnik używać w tym samym czasie.
Pralki nie mamy, więc tego połączenia sprawdzić nie mogę;)
A Twój berek jest pysznie napakowany dodatkami i podoba mi się bardzo!
u nas pan elektryk też był kiedyś , ale stwierdził , że skoro kupiłam sobie elektryczną kuchenkę to mam co chciałam :)
UsuńCo za przygody :) Uśmiałam się czytają Twoją relację.
OdpowiedzUsuńA beret wygląda mega apetycznie :)
mnie w pierwszej chwili nie było do śmiechu :):):) ja już oczami wyobraźni widziałam pięknie wyrośnięty chleb :)
UsuńŚwietny ten moherowy model ;) A takie przygody z instalacją to nie tylko w gierkowskich blokach
OdpowiedzUsuńno właśnie , że niemoherowy :):):)
UsuńBardzo ciekawie napisane. Jestem pod wielkim wrażaniem.
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie napisane. Jestem pod wrażeniem i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń