KONKURS MIKOŁAJKOWY Z WYDAWNICTWEM MUZA
KONKURS MIKOŁAJKOWY Z WYDAWNICTWEM MUZA
Mamy nadzieję, że byliście grzeczni bo właśnie na naszym blogu startuje KONKURS MIKOŁAJKOWY Z WYDAWNICTWEM MUZA! Czekają na was 3 fantastyczne, równorzędne nagrody - zestawy 8 książek ufundowanych przez Wydawnictwo MUZA.
ZADANIE KONKURSOWE:
Zadanie konkursowe jest bardzo proste. Święta Bożego Narodzenia są już coraz bliżej. Aby wziąć udział w konkursie należy:
w komentarzu pod tym artykułem opisać co najbardziej lubicie w Świętach Bożego Narodzenia. Możecie na przykład opowiedzieć nam o świątecznych tradycjach kultywowanych w Waszej rodzinie, Wasze świąteczne wspomnienia z dzieciństwa lub dołączyć do swojego komentarza przepisy na
swoje ulubione świąteczne potrawy i możecie również wysłać nam ich zdjęcie na adres: ankawell@gmail.com (wysłanie zdjęć nie jest warunkiem koniecznym do wzięcia udziału w konkursie). Przesłane przez was zdjęcia zostaną zamieszczone w albumie utworzonym na fanpagu bloga ŻYCIE OD KUCHNI na FB. Warunek - muszą to być zdjęcia waszego autorstwa.
MIKOŁAJKOWE NAGRODY SKŁADAJĄ SIĘ Z 8 KSIĄŻEK:
1. "Monsun przychodzi dwa razy". Podróż szlakiem pieprzu przez Keralę, Oman i Zanzibar" Anna Janowska
kategoria: reportaż
2. "Pysznie bez glutenu" Grażyna Bober-Bruijn, Gosia Wieruszewska
kategoria: kuchnia i diety
3. "Alkaliczny detoks" Beata Sokołowska
kategoria: moda-uroda-savoir-vivre
4. "Zupowy detoks" Urszula Mijakoska, Monika Stachura
kategoria: poradniki
5. "Pyszne do pudełka" Grażyna Bober-Bruijn
kategoria: kuchnia i diety
6. "Pysznie dla rodziny i przyjaciół" Joanna Drzazga, Gosia Wieruszewska
kategoria: kuchnia i diety
kategoria - rozwój osobisty
8."Tokimeki. Magia sprzątania w praktyce" Marie Kondo
kategoria: rozwój osobisty
REGULAMIN KONKURSU :
1.
Organizatorem konkursu jesteśmy my: Anna i Piotr, autorzy bloga ŻYCIE
OD KUCHNI. Sponsorem nagrody jest WYDAWNICTWO MUZA.
2. Konkurs trwa od 01.12.2016 do 05.12.2016 do godz. 24.00
3. W konkursie są 3 równorzędne nagrody - zestawy 8 książek (ich wykaz znajduje się powyżej)
4. Nagrody powędrują do autorów 3 najciekawszych komentarzy.
5. Zwycięzców wespół w zespół wybieramy my: Anna i Piotr. Od naszej decyzji nie będzie odwołania.
6. W konkursie może wziąć udział każdy, z wyjątkiem członków naszej rodziny i nadesłać maksymalnie trzy komentarze konkursowe.
7. Komentarz konkursowy powinien być podpisany, imieniem i
nazwiskiem lub nickiem (nie może być anonimowy). Komentarz nie może również zawierać linków do innych blogów czy
stron www - takie wpisy będą kasowane !
8. Aby wziąć udział w konkursie należy
w komentarzu pod tym artykułem opisać co najbardziej lubicie w ŚWIĘTACH BOŻEGO NARODZENIA. Możecie na przykład opisać świąteczne tradycje kultywowane w Waszej rodzinie, wasze świąteczne wspomnienia z dzieciństwa lub dołączyć do swojego komentarza przepisy na
swoje ulubione świąteczne potrawy. Możecie również wysłać nam ich zdjęcie na adres: ankawell@gmail.com (wysłanie zdjęć nie jest warunkiem koniecznym do wzięcia udziału w konkursie). Przesłane przez was zdjęcia zostaną zamieszczone w albumie utworzonym na fanpagu bloga ŻYCIE OD KUCHNI na FB. Warunek - muszą to być zdjęcia waszego autorstwa.
9.
Polubienie fanpagu bloga ŻYCIE OD KUCHNI nie jest warunkiem koniecznym
do wzięcia udziału w konkursie, ale oczywiście będzie nam bardzo miło
jeśli to zrobicie. Nie liczcie jednak z tego powodu na fory.
10. Wyniki konkursu zostaną ogłoszone na blogu w dniu 06.12.2016
11. Laureaci zobowiązani są przesłać swoje dane adresowe potrzebne do wysyłki w ciągu 7
dni kalendarzowych od dnia, w którym zostaną podane wyniki konkursu na adres ankawell@gmail.com - po tym
czasie nagroda zostanie przyznana innej osobie. Wysyłka nagrody tylko w granicach RP.
12. Dodanie komentarza pod tym wpisem oznacza akceptację powyższego regulaminu.
Co najbardziej lubię w świętach Bożego Narodzenia? nie napisze, że rodzinnego spotkania - bo mam to szczęście, że rodzinę mam całą koło siebie, że widzimy się codziennie ( a nawet jeśli nie to dzwonimy do siebie). Nie napiszę, też że najbardziej lubię świąteczne potrawy, bo choć tego dnia tylko smakują wyjątkowo - przygotowujemy je sobie w ciągu roku, nie napiszę też że za aurę - bo pogoda płata nam figle i czasami zamiast zimy mamy wiosnę. Ale Boże Narodzenie kocham za szczególny spacer, który stał się u Nas tradycją. Mamy w mieście szczególny las - nie dośc że jest przepiękny to ma też swoją historię. W okresie świątecznym w czasie wojny roztrzelali tam ponad 300 młodych ludzi. Część z nich należała do mojej rodziny, a ponieważ święta należy spędzać z całą rodziną - idziemy tam z "symbolicznym " opłatkiem i zniczem. I pomimo tego, że może wydawać się to smutnym przeżyciem to jednak gdzieś w sercu pojawia się taka mega pozytywna iskierka która zostaje z nami na długo.
OdpowiedzUsuńZosia Cygańska
To piękna, świąteczna opowieść Zosiu.
UsuńBoże Narodzenie... na te święta patrzę w dwojaki sposób:
OdpowiedzUsuń1)Jedzenie, jedzenie, jedzenie. Czerwony barszcz z uszkami, krokiety z kapustą i grzybami, aromatyczny karp, pierogi, moczka, makowce, serniki, pierniczki i wiele, wiele innych. Ogrom przygotowań, porządków, gotowania i biegania po sklepach. I tak od początku grudnia . Właśnie to jest w tych świętach takie nadzwyczajne! Uwielbiam te jedzenie, te świąteczne porządki i prezenty.
2)Ale grudzień mija w błyskawicznym tempie i nim się obejrzymy jest już 24 grudnia. I co? Wtedy wszystko staje w miejscu- siadamy do jednego stołu, przy wspólnym posiłku, śpiewając kolędy, modląc się i radując. To chyba jedyny czas w roku, gdy jesteśmy wszyscy razem, zapominamy o codziennych obowiązkach i problemach. Boże Narodzenie to w moim domu czas wyjątkowy! Jedyny taki w całym roku!
Więc odpowiadając na pytanie: „Co najbardziej lubicie w Świętach Bożego Narodzenia?” Całym serduchem skłaniam się ku drugiego punktu- czasu spędzonego z całą rodziną! Fakt, jedzenie, prezenty i świąteczne porządku są ważne i już na dobre wpisane w te święta, ale jak to się mówi: „Najważniejsza rzecz w życiu to rodzina. Najpierw ta, w której się urodziłeś, później ta, którą sam stworzyłeś”.
Pozdrawiam!
Justyna Dragan
akrobatka@spoko.pl
mailem przesyłam zdjęcie serniczka i pierniczków, które goszczą w moim domu na świętach Bożego Narodzenia ;)
Justyna, właśnie takich radosnych, rodzinnych Świat życzymy Ci z całego serca.
UsuńJako koleżanka po sąsiedzku ( czyli blogerka kulinarna ;) ) nie mogę się doczekać Świąt Bożego Narodzenia.
OdpowiedzUsuńPieniki już upiekłam, niedługo udekoruję, uszka zaraz będę lepić.
To jest tak magiczny czas kiedy wszystko smakuje inaczej ... lepiej.
Caly rok z utęsknieniem czekam na ukochany makowiec - zimny, mokry, ciężki ... robiony zawsze z Babci przepisu.
On nigdy nie smakuje tak dobrze jak wtedy, nie wiem dlaczego... może dlatego, że to właśnie w Święta jest w nim jeszcze więcej serca.
Nie mogę się doczekać tej przedświątecznej krzątaniny po kuchni , tego bałaganu, na który nikt się nie złości, tych zapachów z garnków ... a potem miło jest patrzeć kiedy wszyscy równo zajadają się ze smakiem i jeszcze proszą o dokładkę.
Takie właśnie momenty utwierdzają mnie w przekonaniu, że ten kulinarny świat, ta droga .. - to moja droga.
I że warto się starać!
To już niedługo - czekam <3
Pozdrawiam
Sylwia Ładyga
Ostra na Słodko
ostranaslodko@wp.pl
Sylwia, faktycznie jest coś magicznego w tym, że makowiec z przepisu ukochanej Babci nigdy nie smakuje tak wspaniale jak w Święta. Nasze wspomnienia, nasza miłość i świąteczna atmosfera są pewnie tymi "magicznymi składnikami" które nadaje mu ten niepowtarzalny smak.
UsuńŚwięta. Łatwo tu wpaść w banalność, łatwo o powielanie frazesów. Ale gdyby przystanąć, zamyślić się chwilę… Moja rodzina odbiega od tych, jakie ogląda się w serialach i reklamach świątecznych pierników. Choinka zawsze jest nieco krzywa, któreś z dzieci zawsze się poplami w ostatniej chwili i na pewno ktoś komuś rankiem, podczas przygotowań, wejdzie na odcisk. Kiedy spotykamy się trzema pokoleniami przy stole, na pewno brakuje nam sporo do wyrafinowania. Jest głośno. Ktoś się potknie, ktoś kogoś trąci, dzieci na pewno zaczną biegać dookoła choinki i na pewno skończy się to katastrofą. Ktoś z dorosłych na pewno nadepnie na zabawkę od Mikołaja i będzie zbiorowa histeria. Ale… kiedy patrzę w takich momentach na mojego tatę, który nagle ma siłę tańczyć z najmłodszymi w rytm hitów myślę sobie, że nie w idealności tkwi siła Świąt. Kiedy któreś z rodzeństwa intonuje kolędę i po chwili całą liczną gromadą śpiewamy razem jestem pewna, że to nie o ugładzenie tego wszystkiego chodzi. Nie ma chyba Wigilii w moim dorosłym życiu, która by mnie nie wzruszyła na tyle, żeby zmoczyć mi oczy. Nie dlatego, że jest pięknie. Nie dlatego, że wszystko na stole jest wyjątkowo smaczne. Dlatego, że mimo różnic miedzy nami potrafimy i chcemy ze sobą być. Że dla każdego z nas ten wieczór jest jak robienie zdjęć, które ogląda się w te melancholijne wieczory. I nic nigdy tego nie zastąpi. A smak świąt? Moja mama jest królową w kuchni. To nie ulega wątpliwości. Wiele jest potraw, które zawładnęły nie tylko podniebieniem moim, ale i moich gości. Jest jednak jedno danie w repertuarze mojej mamy, którego nie da się przebić, nie da się go zdetronizować. Uszka z grzybami. Nie uszka, jakie znamy ze wszystkich supermarketów czy restauracji. Nie uszka, które rozmiarem i kształtem bliższe są do pierogów czy pielmieni. Prawdziwe, maleńkie uszka o cieście cienkim jak pergamin. Wyjątkowy jest w nich przede wszystkim farsz. To tylko drobno posiekane borowiki, przesmażone na wolnym ogniu z cebulką. Bez dodatków kapusty kiszonej czy innych grzybów. To właśnie mama zdradziła mi, że szlachetność tego dania tkwi w tym, żeby prawdziwki łączyć tylko z czarnym pieprzem, lubczykiem i solą. To właśnie w przyprawach tkwi moc, która wyciąga aromat grzybów i czyni z uszek mojej mamy przebój, dla którego każdy gotów jest zgrzeszyć. Nie ma wśród moich gości nikogo, kto potrafiłby się im oprzeć. A ja zawsze, kiedy któryś z gości prosi o dokładkę, puszczam do mamy w myślach oko.
OdpowiedzUsuńTa niedoskonałość jest taka prawdziwa. Nie jak z obrazka, nie jak z reklamy na której wszystko jest idealne, ale z życia wzięta. Dziękujemy Ci Kaka za Twoją świąteczną opowieść.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńBoże Narodzenia najbardziej lubię za to,że to czas kiedy przyjeżdżam do rodzicow razem z rodzeństwem. Wszyscy zasiadamy przy wigilijnym stole,ktory jest przepelniony potrawami które wcześniej wspólnie przygotowujemy. To czas kiedy nikt się nie spieszy,siadamy i rozmawiamy. Wspominamy bliskich,których już nie ma z nami. To dla nas czas radości,miłości ale i refleksji. Kasia Musioł
OdpowiedzUsuńprofil181@wp.pl
UsuńTo poczucie więzi i bliskości jest najważniejsze.
UsuńZa moim oknem już całkiem zimowo, wszystko pokrył biały, srebrzysty puch. Mój młodszy Synek z nosem przy szybie wpatruje się w wirujące, coraz większe płatki śniegu. Od dawna czekał na ten moment. Niestety ostatnie zimy przypominały szarą, ponurą jesień. A przecież kiedyś ta pora roku wyglądała zupełnie inaczej ... Kiedyś ZAWSZE było mroźno, biało i wyjątkowo. W ,,zamierzchłych,, czasach mojego dzieciństwa ten czas to znienawidzona czapka-kominiarka, skostniałe od rzucania śnieżkami dłonie i przede wszystkim czas magicznego oczekiwania. Czas oczekiwania na Święta Bożego Narodzenia. Jak przez mgłę widzę Tatę dźwigającego choinkę - co roku MUSIAŁA BYĆ ŻYWA, ZIELONA I ZAWSZE DO SAMEGO SUFITU. Mamę krzątającą sie po kuchni lepiącą PIEROGI i uwielbiane przez nas wszystkich kształtne USZKA. Choinkę ZAWSZE ubieraliśmy wspólnie w WIGILIĘ rano, NIGDY WCZEŚNIEJ. W powietrzu czuć było zapach kompotu z suszu,którego z Siostrą nie piłyśmy gdyż jak to dzieci uważałyśmy, go za ,,paskudztwo,,. Wolałyśmy mandarynki, których zapach do dziś kojarzy mi się ze Świętami Bożego Narodzenia i do dziś tylko w TE świąteczne DNI jest on wciąż tak samo intensywny i wyjątkowy. Po kolacji i rozpakowaniu prezentów całą rodziną wychodziliśmy z naszym ukochanym psem Cziką. Choć było już dosyć późno i bardzo mroźno jak szaleni zjeżdżaliśmy na sankach z naszej górki i obrzucaliśmy sie z Rodzicami kulami śnieżnymi. Było zimno i bardzo wesoło. Właśnie te wigilijno - śnieżne szaleństwa najbardziej utkwiły w mojej pamięci. Dziś niestety rzadko w ten wieczór jest biało ...
OdpowiedzUsuńMimo tego staram się aby również dla moich bliskich ten czas był magiczny i wyjątkowy. Choć choinki nie trzeba już dźwigać ( mąż przywozi ją samochodem ) a ja nie lepię uszek ( ograniczam się do pierogów ) to NASZĄ RODZINNĄ TRADYCJĄ JEST WSPÓLNE PIECZENIE CIASTECZEK. Uwielbiam ten cały bałagan w kuchni i błogi zapach roznoszący się po całym domu. Z ubieraniem choinki nie udało nam się jeszcze nigdy doczekać do Wigilii, zwykle moi trzej Mężczyźni ubierają ją razem 2 dni wcześniej. Nigdy też nie byliśmy w ten wieczór wspólnie na sankach bo przeważnie brakuje śniegu ale myślę, że dzięki przywołanym dzięki WAM wspomnieniom jeszcze WSZYSTKO przed nami i być może w tym roku uda się powrócić do tej tradycji z ,,zamierzchłych,, czasów mojego dzieciństwa.
Oby tegoroczne Święta Bożego Narodzenia pozwoliły wszystkim cieszyć się
bliskością obdarzać dobrem wszelakim.
Czego z całego serca Państwu życzę.
Katarzyna Sitkiewicz
kasiasit@hotmail.com
Dziękujemy Ci Kasiu za tę piękną i ciepłą opowieść.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńŚwięta Bożego narodzenia to dla mnie wyjątkowy czas... Czas, który pachnie pomarańczami z powbijanymi w nie goździkami, choinką i zawieszonymi na niej piernikami, czerwonym barszczem i kapustą z grzybami... To wyjątkowe wieczory, z nosem wklejonym w okno i obserwowanie spadających płatków śniegu, a każdy z nich inny, wyjątkowy, jak każde kolejne święta. Święta to taka pora, gdy czas dla mnie zwalnia, gdzie wspólnie odmawiamy modlitwę i siadamy przy jednym stole, gdy widzę uśmiechy innych i serce pęka z radości, gdy czuć tę miłość, gdy budzisz się rano obok ukochanej osoby i wiesz, że jesteś na właściwym miejscu i we właściwym czasie. To magiczny czas, gdy wspólnie lepimy bałwana na dworze i pierogi w kuchni :) a w dłoniach śnieżki... A najbardziej oczekiwanym daniem jest zupa grzybowa mmmm.... juz nie mogę się doczekać, dlatego robię ją często nawet w ciągu roku :D iiii rybunia z warzywami, na email prześlę zdjęcie. Wesołych Świąt, Magicznych Świąt...
OdpowiedzUsuńAleksandra Bednarska
aleksandra.bednarska1@gmail.com
Wesołych Świat Aleksandro. Życzymy Ci żebyś już zawsze czuła, że budzisz się rano obok ukochanej osoby i wiesz, że jesteś na właściwym miejscu i we właściwym czasie.
UsuńA ja najbardziej w Świętach lubię... zapachy. :)
OdpowiedzUsuńJak u Prousta.
Kiedyś pan Proust napisał o pewnej magdalence,
co wspomnienia zbudziła, kiedy mu wpadła w ręce...
A ja? Jak Proust mam czasem chwile wzruszeń. Nosowych.
Zapach muska wspomnienia, wyciąga je z mej głowy...
A zapachy dzieciństwa? Tata pachniał "Brutalem",
bo jedynie ta woda była dostępna stale
w sklepach. Czułam ten zapach, gdy podrzucał mnie w górę,
licząc, że ramionkami wątłymi schwytam chmurę...
Mama pachniała... mamą. Ciastem. Domem. Uśmiechem.
Bezpieczeństwem. Lawendą oraz włoskim orzechem.
Cierpkim ciepłem, co koi duszę dziecka zmęczoną
zbyt dorosłym dlań światem, w którym konflikty płoną...
Babcia - to zapach starych ubrań sprzed dekad kilku
skrytych w szafie, do której z babcią mogłam ja tylko
zaglądać i - wdychając ten aromat przeszłości -
przymierzać dziwne suknie o przebrzmiałej piękności...
I dziadek był, co pachniał, jak książki. Miał ich wiele,
uczynił mnie też książek ogromnym przyjacielem,
bo nauczył mnie czytać i wąchać ksiąg stronice
jakby były jadalne te mądrości skarbnice...
Siostra - ten mały berbeć - pachniała czysto, błogo,
chociaż ledwo odrosła pół metra nad podłogą,
pachniała niemowlakiem, tym bezbronnym berbeciem
- jeśli kiedyś wąchaliście niemowlę, to wiecie...
I dom. Mój dom rodzinny, pachnący cynamonem,
którego zapach do dziś noszę w sobie i chłonę,
z ciastem drożdżowym w każdą niedzielę, ze sprzątaniem,
z aromatem czystości (podłogi pozmywane
tak pachną w starych domach, nie żadna sztuczna chemia),
pachnący wciąż tak swojsko, choć przecież wciąż coś zmieniam
w nim. Dom, w którego sercu - w kuchni - wciąż coś się tworzy.
Coś co pachnie wspomnieniem. Coś, co pamięć otworzy...
Bez tych pięknych zapachów splecionych w piękną całość
nie wyobrażam sobie Gwiazdki - bo wcale biało
być nie musi, przeżyję bez prezentów, bez kolęd...
Chcę tylko poczuć, że znów siedzę w rodzinnym kole.
Chcę zamknąć oczy, wchłonąć nosem świat, co przeminął,
chcę nacieszyć się znowu pełną, żywą rodziną,
chcę uściskać ich, chcę ich do serca znów przycisnąć.
I tulić ich, aż w oczach świąteczne łzy rozbłysną...
To piękny wiersz. Wielokrotnie go przeczytaliśmy w skupieniu.
UsuńZmieniłaś jego zakończenie, prawda? Teraz głębiej dociera i pozostaje w sercu na dłużej.
A ja uwielbiam w Świętach Bożego Narodzenia radosny śmiech dzieci, te niespokojne spojrzenia czy Gwiazdor już idzie i to ogromną radość z prezentów. Przypominają mi czas jak byłam dzieckiem.
OdpowiedzUsuńTeż nie mogłam w dzieciństwie doczekać się chwili gdy można już rozpakować prezenty leżące pod choinka :) Fajna jest ta dziecięca niecierpliwość i radość :)
UsuńOjejciu święta <3 To dla mnie najlepszy czas w roku! Co z tego, że jest zimno, ale to w pewnym stopniu stwarza tą świąteczną atmosferę! Uwielbiam ten czas, kiedy w sklepach panuje przedświąteczny szał! Każdy kupuje tony jedzenia, prezenty, ozdoby świąteczne, co po prostu ubóstwiam! :D Kocham po prostu klimat tych świąt. Cała rodzina zjeżdża się, by razem świętować. A wigilia to coś super! Stoły uginają się od jedzenia, wszędzie pięknie pachnie piernikami, barszczem z uszkami, bigosem! Ahh, świąteczne jedzenie! <3 A po wigilii pasterka - nikt już nie ma siły, bo jest tak obżarty, ale i tak kościół jest pełny ludzi i panuje super atmosfera :D I oczywiście śpiewanie kolęd :D To najlepsza tradycja, na którą zawsze czekam cały rok :D Moim zadaniem w domu jest zawsze ubieranie choinki i strojenie domu :D Kocham się przy tym wykazywać kreatywnością, no i przy okazji podjadać cukierki z choinki :D Oczywiście nie obyłoby się też bez Kevina - oglądam co roku, pewnie jak każdy :D No i wyczekiwane przez wszystkich prezenty! Zawszę dostaje ich mnóstwo, uwielbiam je otwierać, bo zawsze są to niespodzianki, a już w ogóle najbardziej to lubię kupować je innym i patrząc jak cieszą się z ich otwierania! :D Jako, że mam młodsze rodzeństwo, co roku w domu pojawia się któryś z wujków przebranych za św. Mikołaja :D Jest wtedy mnóstwo śmiechu! A kiedyś sama nabierałam się na ich strój :D A jak trafi się, że na święta akurat pada śnieg, to już w ogóle szał i jest tak cudownie :D Fajnie też, że wszyscy razem się jednoczą, pomagają. Organizowane są różne akcje zbierania paczek dla biednych dzieci :). No i oczywiście każdy się wycisza, jest czas na odpoczynek, zrobienie sobie rachunku życia po całym roku :) To jest czas po prostu, kiedy panuje magia! Ejj, czumu jeszcze miesiąc do świat? Ja chcę już!
OdpowiedzUsuńIleż w Tobie entuzjazmu, Twoja radość jest wręcz zaraźliwa :)
UsuńPo przeczytaniu Twojego komentarza mamy wielkie uśmiechy na twarzy.
Moje małe wspomnienia świateczne –
OdpowiedzUsuńPamietam to jak by bylo dziasiaj -W dzień wigilijny
każdy z nas w domu miał jakąś pracę do zrobienia:
mój tato z bratem jechał saniami do lasu po prawdziwą
choinkę, zawsze w ten dzień, nigdy
wcześniej, ja oczywiście z najmłodszym
bratem musiałam ją ubrać -.Musieliśmy być zawsze grzeczni w ten dzień bo Tato powtarzał – We wigilie dzieci biją za piec wsadzą jesć nie dadzą . a my zawsze bylismy tacy głodni bo od rana nikt nic nie jadł .Pamiętam te
lata, kiedy nie było słodkości oraz ozdób
w sklepie, owijałam w złotka orzechy oraz
krówki z mleka i cukru, które moja babcia
przygotowywała, takie proste, a takie
niezwykłe, chyba dlatego, że właśnie raz
w roku. Niezapomniany zapach z kuchni
rozchodził się po całym domu, mama lepi-
ła pierożki, piekła gołąbki z pęcakiem i grzybami w piecu
chlebowym, nie mogło zabraknąć czerwonego
barszczu oraz zupy grzybowej z prawdziwych
leśnych grzybów oraz pieczonych
uszek, których nikt nie robił w okolicy, tylko
moja babcia. Oczywiście ryba smażona
śledzik w śmietanie. Szczególnym dodatkiem
do słodkiego ciasta były precle z
ciasta drożdżowego z kminkiem, posypane
grubą solą oraz kompot z suszonych owoców,
które babcia 2 miesiące wcześniej
kroiła, suszyła i chowała do woreczka z
materiału. Później pięknie zastawiony stół,
czekanie na pierwszą gwiazdkę, modlitwa,
łamanie się opłatkiem oraz wspólna kolacja,
a po kolacji moi najbliżsi zjeżdżali się
aby wspólnie śpiewać kolędy i cieszyć
się właśnie tym szczególnym dniem.
Tak na marginesie wracajac do uszek mojej babci , jak moi Bracia zaczeli zakladać rodzinny to każdy wracał do domu po ten przepis .. nikt z nas nigdy nie jadł gotowanych uszek z grzybami – i ta tradycja trwa do dziś . Tylko raz w roku tak jak Ona pieczemy te uszka i jesteśmy razem ,razem z nią choć już jej z nami niema .
Również może to wydać się śmieszne ale do 18 roku życia nigdy nie próbowalam i nie jadłam innych gołabkow tylko z kaszą lub pęcakiem . Ostatnio na zjeżdzie rodzinnym upiekłam te Babcine Gołabki to aż wszystkim się łezka zakreciła .. zrobilam im najpiekniejszy prezent .Szczególnie żony moich braci były zachwycone bo tylko znały ten smak z opowieści ..
Pieczone Uszka
Ciasto
250 g mąki
½ kostki margaryny
Szczypta soli
3-4 łyżki kwaśnej śmietany
1 jajko
Extra jajko do posmarowania uszek
Wsypać makę do miski zrobić wgłebienie , dodać posiekaną margarynę oraz resztę skladników i zarobić gładkie ciasto , zawinąć w folie schować do lodówki na 30 min .Rozwałkować cienki placek i wykrawać kieliszkiem małe krażki .Na każdy nałożyć farsz grzybowy i zlepić jak uszka lub pierożki ,uszka klaść na płasko na blache wyłożoną papierem pergaminowym ,posmarować na wierzchu rozbitym jajkiem .Piec w temp 180 C-200 C przez pare min na złoty kolor
Farsz .
Ugotowane wcześniej namoczone suszone grzyby – zmielić ,przyprawić do smaku ,sól ,pieprz (maggi ) można również podsmażyć cebulkę i zmielić z grzybami ,rownież inna opcja
zamiast suszonych - grzyby swieże mieszane usmażone .
Zdjecia wyśle na email ..
Życzę Pani Aniu Cudownych Świat Bożego Narodzenia Pełnych Magi ,Zadumy i Miłości.. Przy jedzeniu które obudzi wspomnienia !
Agnieszka Musiał
agnes-musial@hotmail.com
Gołąbki z pęczakiem i grzybami to takie nasze małopolskie danie wigilijne. Bardzo je lubimy.
UsuńNasza babcia też suszyła dla nas jabłka i w płóciennym woreczku je przechowywała.
Pieczone pierogi robiła moja babcia, ale uszek pieczonych do tej pory nie jedliśmy. Z pewnością Agnieszko wypróbujemy Twój przepis.
Święta Bożego Narodzenia to szczególny czas. Czas spędzany z rodziną ta najbliższą i ta dalszą z którą możemy wtedy się spotkać. Święta te to również wspaniałe potrawy głównie przygotowywane na ten czas i na które tak z niecierpliwością oczekujemy przez cały rok. Wtedy naprawdę smakują wyjątkowo :) Najbardziej z dań świątecznych uwielbiam SCHAB ZE ŚLIWKĄ który jest wyborny, a gdy nawet coś zostanie to jest idealny jako wędlinka do chleba. Która nie ma szans z tym co w sklepie można dostać.
OdpowiedzUsuńSchab ze śliwką
1 kg schabu bez kości
sól, pieprz
mielona papryka słodka
zioła prowansalskie
suszone śliwki
rękaw do pieczenia
Schab nacieramy przyprawami. Nacinamy w środku i upychamy śliwki. Wsadzamy go do rękawa do pieczenia i zawiązujemy. Marynujemy go tak całą noc. Na drugi dzień wyciągamy go z lodówki na 30-40 min. przed pieczeniem by się ocieplił. Wkładamy do piekarnika nagrzanego do 180 stopni na 60 minut. Po upieczeniu dajemy mu odpocząć 10-15 min.
Magdalena Wojtanowicz
kiciax1@gmail.com
Bardzo lubimy rolady ze schabu. U nas też goszczą na świątecznym stole. Dziękujemy za przepis. Na pewno czytelnicy bloga z niego skorzystają.
UsuńKolejnym daniem jakie również fantastycznie smakuje w Święta Bożego Narodzenia i czeka się na nie to bardzo prosta potrawa DROBIOWA GALARETKA.
OdpowiedzUsuńDROBIOWA GALARETKA
2 udka
2 marchewki
1 średnią cebule
sól, pieprz
40 g żelatyny
1 l wody
2 kostki rosołowe
1 puszka groszku konserwowego
Cebulę obieramy i opiekamy. Udka oczyszczamy. Marchewkę obieramy i przekrawamy na pół. Do garnka dajemy udka, marchewkę, cebulę, kostki rosołowe. Wszystko zalewamy wodą i pod przykryciem gotujemy do miękkości mięsa i marchewki.Gdy mięso jest miękkie i marchewka - wyciągamy do przestygnięcia. Cały wywar podprawiamy solą i pieprzem i dodajemy żelatynę. Dokładnie mieszamy. Do przygotowanych miseczek dajemy plasterki marchewki, groszek konserwowy i obskubane mięsko bez skórek i chrząstek. Zalewamy wywarem z żelatyną. Odstawiamy do ostygnięcia. Potem dajemy do lodówki do całkowitego stężenia.
Magdalena Wojtanowicz
kiciax1@gmail.com
MOJE WSPOMNIENIE WIGILIJNE SĄ DOŚĆ RACZEJ ZWYCZAJNE..A PRZYNAJMNIEJ TAK MI SIĘ WYDAJE. ALE ZAPAMIĘTAŁAM JEDNĄ TAKA SYTUACJĘ KTÓRA MIAŁA MIEJSCE ZAWSZE PO WIGILII. RAZEM Z MOJA BABCIĄ KTÓRA JESZCZE W MOIM DZIECIŃSTWIE CHOWAŁA KURY, KACZKI, KRÓLIKI I MIAŁA JEDNĄ KOZĘ O I MIENIU "MELKA". WYBRAŁYŚMY SIĘ PO WIECZERZY WŁAŚNIE DO TZW "KOMÓRKI" Z POZOSTAŁOŚCIĄ OPŁATKÓW I RESZTEK Z WIECZERZY WIGILIJNEJ. OBDAROWALIŚMY WSZYSTKIE CHOWANE PTACTWO, KOZĘ, PAS I KOTA. SKŁADAJĄC IM ŻYCZENIA I DAJĄC PO KAWAŁKU OPŁATKA. BABCIA ZAWSZE OPOWIADAŁA, ŻEBYM BYŁA CICHO I NADSŁUCHIWAŁA BO BYĆ MOŻE SIĘ ODWAŻĄ I PRZEMÓWIĄ DO MNIE LUDZKIM GŁOSEM...- BO TO JEDYNY DZIEŃ W ROKU KIEDY WSZELKIE ZWIERZĘTA PRZEMAWIAJĄ. NO ALE NIESTETY NIE UDAŁO SIĘ TEGO USŁYSZEĆ..CHODZIŁAM CO ROK Z BABCIĄ I CO ROK NADSŁUCHIWAŁAM...I NIESTETY NIE PRZEMÓWIŁY DO MNIE.
OdpowiedzUsuńMagdalena Wojtanowicz
Usuńkiciax1@gmail.com
To bardzo piękna tradycja. Jest w niej szacunek jakim ludzie darzyli zwierzęta dzięki którym mieli co jeść, mogli uprawiać pole, czuli się w domu bezpiecznie.
UsuńMAM JEDEN ZWYCZAJ ŚWIĄT BOŻEGO NARODZENIA A RACZEJ ZWYCZAJ KTÓRY JEST Z NAMI DO DZIŚ. PO WIECZERZY WIGILIJNEJ I DOKŁADNIE W TEN SAM DZIEŃ IDZIEMY DO PRZYDOMOWEGO OGRODU-SADU W KTÓRYM ROSNĄ DRZEWA OWOCOWE. PODCHODZIMY KOLEJNO DO KAŻDEGO Z ZAPYTANIEM: "CZY W PRZYSZŁYM ROKU DASZ URODZAJ SWYCH OWOCÓW?" JEST CISZA...A WTEDY BIERZEMY PAS I BIJEMY PARĘ RAZY I TAK OD DRZEWA DO DRZEWA...I CO ROKU JEST URODZAJ.
OdpowiedzUsuńMagdalena Wojtanowicz
Usuńkiciax1@gmail.com
ŚWIĘTA BOŻEGO NARODZENIA JAK TO U NAS JEST TRADYCJĄ NIE MOŻE SIĘ OBEJŚĆ BEZ ZNANEJ WSZYSTKIM A JAKŻE SMACZNEJ SAŁATCE JARZYNOWEJ. A U MNIE ROBI SIĘ JĄ TAK:
OdpowiedzUsuńTRADYCYJNA SAŁATKA JARZYNOWA
2 MARCHEWKI
4 DUŻE ZIEMNIAK
1 MAŁY SELER
6 JAJEK NA TWARDO
1 PUSZKA GROSZKU KONSERWOWEGO
4 OGÓRKI KISZONE
MAJONEZ
SÓL I PIEPRZ DO SMAKU
JAJKA GOTUJEMY NA TWARDO Z SOLĄ W WODZIE BY SIĘ LEPIEJ OBIERAŁY.
MARCHEWKĘ, SELER, ZIEMNIAKI PORZĄDNIE MYJEMY NIE OBIERAMY I GOTUJEMY W SKÓRKACH NA PARZE. GDY SĄ MIĘKKIE TO ODSTAWIAMY BY TROCHĘ PRZESTYGŁY I OBIERAMY PO CZYM KROI W KOSTECZKĘ. JAJKA OBIERAMY I TEZ KROIMY W KOSTECZKĘ. OGÓRKI KISZONE W KOSTECZKĘ. GROSZEK ODSĄCZAMY Z ZALEWY. WSZYSTKIE SKŁADNIKI PRZEKŁADAMY DO GŁĘBOKIEGO NACZYNIA DODAJEMY MAJONEZU I PRZYPRAWY. DOKŁADNIE MIESZAMY I GOTOWE.
GOTUJĄC WARZYWA NA PARZE A NIE W WODZIE TO ICH SMAK JEST INTENSYWNY A ZAPACH BARDZO AROMATYCZNY. SMAKUJE FENOMENALNIE - CHODŹ TO PROSTA I TYPOWA SAŁATKA ŚWIĄTECZNA.
Magdalena Wojtanowicz
Usuńkiciax1@gmail.com
Masz absolutnie rację. Cóż to byłyby za Święta be tradycyjnej sałatki jarzynowej. W ciągu roku jej nie przygotowujemy, ale na Boże Narodzenie musi być !
UsuńŚWIĘTA TO SZCZEGÓLNY CZAS, CZAS W KTÓRYM GOTUJEMY ODŚWIĘTNIE I WYJĄTKOWO WKŁADAJĄC CAŁE SWE SERCE W POTRAWY. KTÓRE SMAKUJĄ ZNAKOMICIE W TEN CZAS. NIE MOŻE ZABRAKNĄĆ TAKŻE PYSZNYCH SŁODKOŚCI KTÓRY PRZYGOTOWUJEMY NA TE MAGICZNY I RODZINNY CZAS. JEDNYM Z WYPIEKÓW KTÓRE GOŚCI NA NASZYCH STOŁACH TO KARPATKA. MOJA TO TROSZKĘ INNA WERSJA - BO CZEKOLADOWA. WIZUALNIE NAWIĄZUJE DO GÓR OPRÓSZONYCH PIĘKNYM BIAŁYM ŚNIEŻNYM PUCHEM.
OdpowiedzUsuńDLATEGO NIE MOŻE JEJ ZABRAKNĄĆ:
TRADYCYJNA KARPATKA W CZEKOLADOWYM WYDANIU
Ciasto parzone:
1 szklanka wody
150g masła lub margaryny
szklanka mąki pszennej
5 jajek
szczypta soli
szczypta proszku do pieczenia (tak na koniec noża)
2 płaskie łyżki kakao
Masa:
3 szklanki mleka
200g masła
½ szklanki cukru
2 łyżeczki cukru waniliowego
4 kopiate łyżki mąki pszennej (80g)
4 kopiate łyżki mąki ziemniaczanej (80g)
2 żółtka
2 płaskie łyżki kakao
Dekoracja:
łyżka cukru pudru do posypania
Sposób przygotowania: Przygotować ciasto. Wodę zagotować z masłem (lub margaryną). Garnek ściągnąć z pieca i mieszając energicznie (najlepiej łyżką drewnianą), dodać mąkę i dwie łyżki kakao. Garnek postawić z powrotem na piecu i gotować na małym ogniu, ciągle mieszając, ok. 2- 3 minut. Ciasto pozostawić na chwilę do ostygnięcia. (Najłatwiej przełożyć do miski lub innego garnka, wtedy szybciej ostygnie, ale nie musi całkowicie). Do lekko ciepłego lub zimnego ciasta, miksując mikserem, dodać po jednym jajku, szczyptę soli i proszek do pieczenia. Ciasto podzielić na 2 części. Formę prostokątną o wymiarach ok. 35x 24cm wysmarować margaryną i posypać mąką (lub wyłożyć papierem do pieczenia). Połowę ciasta rozprowadzić łyżką w formie. Piec w nagrzanym piekarniku ok. 40- 45 minut w temperaturze 180°C. W ten sam sposób upiec drugą połowę ciasta. Przygotować masę budyniową: 2 szklanki mleka i cukier zagotować. Pozostałe mleko wymieszać dokładnie z żółtkami, cukrem waniliowym i mąkami oraz dwiema łyżkami kakao. Dodać do gotującego się mleka, szybko mieszając, aby nie powstały grudki. Chwilkę gotować (ok. 1 minuty. Budyń będzie gęsty). Pozostawić do ostygnięcia. Miękkie masło utrzeć mikserem na puszystą masę. Dalej miksując, dodawać stopniowo zimny budyń. Masę rozsmarować na jednym blacie ciasta. Przykryć drugim blatem. Ciasto wstawić do lodówki, na co najmniej 3 godziny. Gotowe ciasto posypać cukrem pudrem.
Magdalena Wojtanowicz
Usuńkiciax1@gmail.com
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńKOLEJNYM SMAKOŁYKIEM KTÓRY GOŚCI U MNIE WŁAŚNIE W ŚWIĘTA BOŻEGO NARODZENIA OD 3 LAT. JEST TO PROSTY, SZYBKI I ZNIKAJĄCY W MIG PLACEK BEZ PIECZENIA 3 BIT. RODZINA CO ROKU ZAWSZE PROSI O DOKŁADKĘ TEGO PLACUSZKA, A WCZEŚNIEJ PYTAJĄ CZY BĘDZIE :)
OdpowiedzUsuńPYSZNY 3 BIT
1 l mleka
2 duże paczki słonych krakersów
3/4 szklanki cukru kryształu
1/2 l śmietany 30%
3 łyżeczki żelatyny
1 cukier waniliowy
25 dag masła
1 szklanka mąki pszennej
1 budyń śmietankowy bez cukru
1 pełna łyżka mąki ziemniaczanej
1 jajo
1 puszka kajmaku
2 tabliczki mlecznej czekolady
1 opakowania kolorowej cukrowej posypki
Do 1 i 1/2 szklanki mleka dodać mąkę pszenną, mąkę ziemniaczaną, budyń, jajo. Roztrzepać. Resztę mleka zagotować z masłem, z cukrem kryształem i cukrem waniliowym. Do gotującego mleka cienkim strumieniem wlać roztrzepane jajo z mąką. Stale mieszając, ugotować budyń i wystudzić.
Żelatynę rozpuścić w 1/3 szklanki wody. Śmietanę ubić (można z odrobiną cukru pudru) i połączyć z żelatyną. Nad kąpielą wodną rozpuścić czekoladę ( można dodać 2 łyżki mleka by nie była zbytnio twarda po schłodzeniu ). Przełożenie ciasta: Spód brytfanki wyłożyć papierem – krakersy – masa budyniowa (zimna) – krakersy – kajmak – krakersy – bita śmietana. Wierzch polać roztopioną czekoladą i posypać kolorową cukrową posypką. Wsadzić całość do lodówki na 2 godz.
Magdalena Wojtanowicz
Usuńkiciax1@gmail.com
Bardzo dziękujemy za ciekawe przepisy kulinarne. Z przyjemnością je wypróbujemy w naszej kuchni.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńOd najmłodszych lat uwielbiam święta. Krzątanie, strojenie domu, każdy ma rozdzielone obowiązki. Święta to dla mnie niesamowity czas. Jesteśmy porozrzucani po całej Europie,ale w grudniu wszyscy rzucamy nasze ,,Bardzo Poważne Sprawy” i jedziemy do rodzinnego domu. Nie ma nic wartościowszego od obecności drugiej osoby. Niedawno zdałam sobie sprawę,że już nigdy nie będę tak szczęśliwa jak teraz. Mam ogromne szczęście, bo od 25 lat mogę mówić moim Rodzicom ,,Kocham Was”. Nie czekam na święta, bardziej intymną atmosferę.
OdpowiedzUsuńKoniec grudnia to dla mnie cudowny czas, to docenianie chwili, nie myślenie o wczorajszym,jutrzejszym dniu. To chwila obecna. To zatrzymanie się. Powtarzając za ks. Janem Twardowskim: ,,Sami mamy sobie życzyć, żebyśmy świąt nie przeżuwali,ale przeżywali”. I tego Wam wszystkim życzę.
Izabela P.
iza257@wp.pl
Doceniasz rzeczy najważniejsze. Iza, dziękujemy Ci bardzo za Twoją świąteczną opowieść.
UsuńW Świętach Bożego Narodzenia najbardziej lubię to ,że w końcu wszyscy są razem, cała rodzina spotyka się u mnie! W końcu nikt nie musi iść do pracy, nie ma wyjazdów służbowych! Lubię ten szał przedświątecznych zakupów, przygotowywania prezentów,by sprawić radość innym! I lubię też jak dzieci i wnuki wcinają przygotowane przeze mnie uszka z pieczarkami (w ilości 100 sztuk), i chwalą pyszną rybę po grecku! Dzieciaki urządzają wieczór kolęd karaoke! Wspaniała zabawa. Kocham patrzeć na moich najbliższych, wszystkich razem, śmiejących się od ucha do ucha! michalinacw1955@wp.pl
OdpowiedzUsuńZ radością czytamy opowieść o Twoich rodzinnych Świętach.
UsuńMoje Święta Bożego Narodzenia odbiegają od idealnych i za to właśnie je uwielbiam! Rok rocznie, od czasów kiedy pamiętam, jeździmy z rodzicami przez pół Polski na święta do naszej rodziny. Pierwszą rzeczą którą tak bardzo doceniam, jest fakt, że moi rodzice pochodzą z tego samego miasta, więc dziadków od mamy i od taty mam w jednym miejscu, lecz niestety daleko do mojego domu.. Kolejną jest fakt, że rok rocznie nie mam jednej Wigilii, lecz aż dwie! :) Czy może być piękniej? U rodziców mamy zawsze pomagamy w przygotowaniach, zaś do rodziców taty idziemy już tylko "na wyżerkę". Zaczynając od rodziny mamy to muszę przyznać, że nigdy nie jest spokojnie.. Babcia od rana się krząta i boi się, że nie zdąży na czas. Ja z mamą na ostatnią chwilę dekorujemy choinkę i cały dom. Pies kręci się między nogami, wszyscy na siebie krzyczą i ponaglają, gdyż wszyscy mamy tę samą "gorączkę przedwigilijną". A to światełka na choinkę znów nie działają i dziadek musi szybko je naprawić, a to znów babci zabrakło czegoś w kuchni i trzeba szybko iść do sklepu, a to trzeba szybko wyprowadzić psa, bo piszczy, że musi się załatwić, a to opłatek gdzieś zaginął i szybko trzeba go znaleźć, a to jeszcze dziadkowie prezentów nie zapakowali i trzeba szybko im pomóc.. wymieniać można w kółko. Ostatecznie zawsze wyrabiamy się na czas, ale za to nasi goście się spóźniają i babcia znów się denerwuje, że wszystko zaraz będzie zimne.. Jednak, gdy już wszyscy (ok. 15 osób) zasiądziemy przy stole, delektujemy się specjałami naszej babci, lecz nasza babunia lata do kuchni w tę i nazad, by tylko wszystkim dogodzić i na stole niczego nie brakowało. Całą gromadą miło spędzamy wspólnie czas słuchając kolęd i opowiadając, co u nas. U rodziny taty jest zupełnie inaczej! Wszystko na spokojnie i dopracowane na ostatni guzik. Do stołu zasiadamy dopiero po wspólnej modlitwie. Na stole zaś znajdują się potrawy, które babcia przygotowuje tylko i wyłącznie na święta Bożego Narodzenia z wieloletnich przepisów kochanej, świętej pamięci, prababci. Mimo, że nie ma jej już z nami, delektując się tymi potrawami na myśl nasuwają się te pięknie wspomnienia z nią związane. Chciałabym w przyszłości kontynuować tę tradycję i serwować te wspaniałe dania moim dzieciom i wnukom. Mimo, że moje święta i podwójna Wigilia nie należą do idealnych, wspominam je zawsze z uśmiechem na twarzy i z niemałym smutkiem, że za kilka, kilkanaście lat nie będzie już do kogo jeździć.. Stąd na ten moment, uwielbiam każdą sekundę spędzoną na świętach u mojej kochanej rodziny i doceniam każdą z tych chwil :)
OdpowiedzUsuńMartyna Jacko
Jest w tym coś pięknego...naszą rodzinę tworzą ludzie często zupełnie odmienni od siebie, a jednak są dla nas tak samo najważniejsi na świecie.
UsuńHmmmm … Pamiętam, że kiedy za oknem wiatr gonił płatki śniegu, mróz szczypał w nosy a dom wypełniał korzenny zapach piernika to był znak, że wielkimi krokami idą Święta. W salonie stała już ubrana w kolorowe światełka choinka a każdy z nas miał ważne zadanie do spełnienia. Najbardziej lubiłam czas przed kolacją wigilijną, wszak przepełniony był bukietem smaków i zapachów. Tata przygotował już śledzie i kręcił się po domu ze starym Zenitem robiąc zdjęcia. Uwieczniał chwile gdy, babcia zawijała makowce, ganiąc Michała, bo właśnie rozsypał bakalie, mama doprawiała czerwony barszcz i lepiła ostatnie pierogi a dziadek strugał ozdoby na choinkę i smażył karpia. My z siostrą biegałyśmy od okna do okna, wyglądając pierwszej gwiazdki. W domu mieszały się zapachy żywicy, pomarańczy, pierników i kawy, która czekała by rozgrzać zziębięte ciało św. Mikołaja i dać mu siłę, by mógł dalej dźwigać worek z prezentami. Wtedy - my dzieci - mogliśmy jej tylko powąchać. Ale tak rozbudziła nasze nozdrza, że do dziś mam ogromną ochotę na małe kawowe co nieco przy kominku ;) Solidna pajda makowca czekała na talerzyku na tego wyjątkowego gościa, były też porcje dla reniferów, by nosy im nieco odtajały ;) A potem gramoliliśmy się na mikołajowe kolana, tuliliśmy do zmarzniętych dłoni i przepychaliśmy kto pierwszy poda mu szklankę gorącego napoju. Dziś gwiazdki wypatruje kolejne pokolenie a my razem ze św. Mikołajem popijamy kawę ;) Zatem … do zobaczenia wkrótce przy kominku ;)
OdpowiedzUsuńTaką świąteczną kawę każdy pije z przyjemnością :)
UsuńDziękujemy Ci za świąteczną opowieść.
Najbardziej lubię magię tych Świąt. Ozdabianie domu, ubieranie choinki, krzątaninę w przygotowaniu Wigilii a potem zasiadanie razem przy rodzinnym stole, radość dzieci odpakowujących prezenty :) Nikt nigdzie się nie śpieszy...
OdpowiedzUsuńPo czasie przygotowań przychodzi świętowanie...My też to uwielbiamy.
Usuń*
***
*****
*******
I
...czekam na święta, ponieważ
...czekam na święta, gdyż właśnie
...czekam na święta, bo w święta
...Skarb mój przy boku mym zaśnie
...w święta wreszcie Razem :-D
Rafał R.
Rafał, pięknie to napisałeś.
UsuńJaka jest najpiękniejsza polska tradycja świąteczna? Wspomnienia świąt! Co w nich urzeka?
OdpowiedzUsuńMoje wspomnienie dzieciństwa doskonale je opisują.
Wigilia u Dziadków na Mazurach w Baranowie.
I nie było innych Świąt niż białe, zasypane białym puchem!
Rano w Wigilię Dziadek przynosił choinkę z lasu. Pachnącą, kłującą, zieloną, wspaniałą.
Ubieraliśmy ją zabytkowymi bombkami(wcześniej wyniesione z mojego ukochanego strychu! jakie tam skarby były!), ciastkami, suszonymi owocami.
Jak ona pachniała!!!
Po południu szliśmy z bratem i z Dziadkiem na dwór jak już zmierzchało…
Staliśmy wśród białego puchu, na mrozie z głowami zadartymi do góry, kiedy pojawi się pierwsza gwiazdka!
W tym czasie Mama z Babcią i Siostrą dekorowały świąteczny stół…
Pierwsza gwiazdka to był znak dla nas by wracać i zasiadać do stołu.
Odświętnie ubrani z szacunkiem najpierw łamaliśmy się opłatkiem.
Mowę zawsze miał Dziadek (mój kochany dziadzio)-głowa rodziny.
Były łzy wzruszenia i moc życzeń bożonarodzeniowych, a potem zasiadaliśmy do stołu.
Potrawy tradycyjne, puste nakrycie na stole, pod obrusem sianko pachnące… Zawsze sernik, piernik, makowiec, murzynek. Śledz, ryba, sałatka warzywna, kluski z makiem, zupka grzybowa...
Takiej zupki nikt nie robił! Pychota!
Siedzieliśmy długo, jedliśmy długo. Nikt się nie spieszył.
Nikt nigdy nie wiedział, kiedy Wujaszek znikał i wołał nagle: Łapać go!! Ucieka, otwarte okno zostawił!
Pędziliśmy za nim, a tu pod choinką prezenty!
Okno otwarte i tylko kawałek czerwonej skarpetki po nim zostawał .
Wręczanie prezentów to była magia.
Skupienie, wyczekiwanie i śpiewanie kolęd za każdy upominek.
Potrafiliśmy siedzieć tak 2h, bo każdy prezent był od razu oglądany i okupiony śpiewem…
Potem znów wracaliśmy do stołu, dzieci do prezentów, nie było telewizora ( a jak był to i tak nikt nim się nie interesował), biegliśmy do kur zobaczyć czy mówią ludzkim głosem i czekaliśmy wyjścia na pasterkę.
W zimną śnieżną noc…
Często na sankach byliśmy ciągnięci.
Dla mnie najpiękniejsza tradycja to to, jak kiedyś były obchodzone święta!
To całość to była TRADYCJA.
Staram się, choć trochę zaszczepić w moich dzieciach tej magii, tej tradycji, aby nie uciekła.
Potrawy, siano, stół pięknie nakryty, kolędy przy prezentach
Szacunek, radość i spokój.
Teraz o to trudno.
Dla mnie to najpiękniejsze wspomnienia na całe życie.
Kinga Latosińska
latosiowy-dom@wp.pl
Dziękujemy za pełna ciepła, chwilami zabawną świąteczną opowieść.
UsuńMoje Bożonarodzeniowe wspomnienia
OdpowiedzUsuńOdkąd pamiętam, Święta Bożego Narodzenia zawsze były moimi ulubionymi świętami, których nadejścia się wręcz nie mogłam doczekać. Jako mała dziewczynka podczas adwentu uwielbiałam z lampionem w ręce chodzić na roraty a wieczorami w domu przygotowywać różne ozdoby świąteczne z kolorowego papieru i bibuły. Z utęsknieniem wyczekiwałam opadów śniegu, by z dziecięcą radością móc "bawić się" śniegiem, jeździć na sankach i lepić bałwana. Uwielbiałam ten odgłos, skrzypiącego pod butami śniegu :) Choć tak naprawdę, całą magię Świąt Bożego Narodzenia w pełni odczuwałam dopiero u dziadków na wsi, bo tam co roku spędzałam święta. Podróż, która, choć trwała tylko dwie godziny, czasem mi, jako dziecku się dłużyła. Mama, by zająć mi czas, organizowała konkurs na liczenie "ubranych i świecących" choinek w domach, które mijaliśmy po drodze. Ach, co to była za zabawa! Następnego dnia zawsze starałam się pomóc babci i mamie w kuchni, przy przygotowaniu wigilijnych potraw, sałatek i ciast. Jako mały pomocnik, który robił więcej szkody niż pożytku, co roku najbardziej lubiłam pomagać babci lepić uszka z kapustą i grzybami, które w moim wykonaniu zawsze były jakieś krzywe, za duże, albo nie chciały się kleić :) Ale to mnie wcale nie zniechęcało, ponieważ jak mawiała moja babcia, najważniejsze w gotowaniu są chęci, bo jeśli ktoś nie będzie chciał, to absolutnie się nie nauczy. Jeśli człowiek gotuje z sercem, to każda potrawa mu wyjdzie i będzie smaczna. W wigilijny poranek nie spałam już od godziny ósmej wyglądając przez okno dziadka i taty niosących wielką choinkę z pobliskiego lasu. Nie mogłam się doczekać, kiedy zacznę dekorować drzewko wykonanymi przeze mnie ozdobami i długimi, owiniętymi w różnokolorowy papier cukierkami-soplami. Kiedy choinka była już ubrana, pomagałam mamie nakrywać do stołu. Na białym obrusie rozkładałam równo talerze i sztućce, pamiętając o jednym nakryciu więcej, a na środku stołu kładłam świąteczny stroik i długie świece oraz sianko z opłatkiem. A później to było już tylko czekanie, aż na niebie pojawi się pierwsza gwiazdka. Aż rozbłyśnie swoim blaskiem i zasymbolizuje nam wszystkim narodziny Dzieciątka Jezus. Po złożeniu życzeń i połamaniu się opłatkiem zwykle to dziadek albo tata brał Biblię do ręki i czytał fragment o narodzinach Pana Jezusa. Wszyscy w skupieniu wsłuchiwaliśmy się w tę opowieść i przeżywaliśmy ją w sercu. A po wieczerzy zasiadaliśmy w salonie przy migoczącej światełkami choince i wspólnie otwieraliśmy pozostawione przez Mikołaja prezenty oraz śpiewaliśmy kolędy. Późnym wieczorem do drzwi domu zwykle pukali przebrani za postacie z Biblii kolędnicy, którzy śpiewali radosne kolędy i życzyli domownikom Wesołych Świąt...
Lubię wracać pamięcią do tych moich świątecznych wspomnień z okresu dzieciństwa. Każde Święta Bożego Narodzenia, były dla mnie magiczne, wręcz baśniowe, a wspólne chwile najlepiej spędzonym czasem z całą rodziną. Dziś, gdy sama już założyłam swoją rodzinę, co roku staram się, by w przygotowywanych przeze mnie Świętach Bożego Narodzenia nie zabrakło tej odrobiny magii z dzieciństwa, wzajemnej miłości i rodzinnej bliskości.
agnieszka.mp@vp.pl
Bardzo nam przykro, że nie mogliśmy nagrodzić wszystkich.
UsuńDziękujemy za Twoją świąteczną opowieść. Mamy dla Ciebie nagrodę pocieszenia.
Co najbardziej lubię w Świętach?
OdpowiedzUsuńJuż nadchodzi! Już się zbliża! Już wyczuwam jego bliskość!
Czas Świąt! Czas najcudowniejszy! Co w nim kocham? W sumie... wszystko! :)
Uwielbiam przygotowania - już miesiąc przed rozpoczęte.
Szukanie nowych przepisów (do receptur czuję miętę),
testy na ludziach (rodzinie), zabawy formą i treścią -
tak, że każde danie staje się osobną opowieścią...
Uwielbiam długie godziny nad piernikami - z pędzelkiem
wielką batalię zdobniczą i figle z lukrami wszelkie...
Nawet porządki świąteczne kocham, choć męczą szalenie,
ale cel piękny łagodzi złość, bóle mięśni, zmęczenie...
I ta zabawa szpiegowska w szukanie dobrych prezentów
po sklepach, potem chowanie ich pośród domowych sprzętów,
by nikt nie odgadł, gdzie schowek swój wymyśliłam w tym roku.
Lubię pieczenie do rana, w wielkim kuchennym amoku
i nurkowanie też lubię w szafie po bombki, łańcuchy,
światełka, inne ozdoby (też wcześniej - unikam skuchy)...
A kiedy Święta nadejdą, godzina zero wybije,
gdy się już rzucę rodzinie i przyjaciołom na szyję,
gdy już Wigilię mam z głowy, Gwiazdora, śpiewy, prezenty,
to kocham w Świętach... pidżamę. Wkładam ją i spokój święty
mam na dwa dni, bo się byczę w cieple rodzinnym, by siły
ciut nadwątlone batalią umocnić w ten sposób miły
i wśród słodkości zalewu, wśród jadła, wina i kolęd
zalegam gdzieś przy choince lub przy bogatym mym stole. :)
To tempo zmienne - szalone w czas przygotowań, a potem
rozkosznie błogie, leniwe - co szczęścia cieplutkim złotem
me serce zalać potrafią... Oto świąteczne rozkosze,
które są dla mnie najmilsze. I tutaj ich chwałę głoszę! :)
P.S. Przesyłam też 2 propozycje świątecznych przepisów (zdjęcia w mailu). :)
PIERNIK Z BAJERAMI
Składniki:
250 g ulubionego ciemnego dżemu lub powideł
1/2 kostki masła
2 łyżki oliwy
2 jaja
1/3 szklanki zmielonych orzechów włoskich
1/3 szklanki zmielonych migdałów
1 szklanka cukru
1 szklanka mleka
2 szklanki mąki
1 płaska łyżka kakao
1 płaska łyżka proszku do pieczenia
1 płaska łyżka przyprawy do pierników
3 łyżki skórki pomarańczowej
lukier, ozdoby - według uznania
Przygotowanie:
Tłuszcz, cukier i jaja ucieramy. Następnie dodajemy stopniowo dżem i skórkę - no i ucieramy dalej.
Mąkę mieszamy z kakao, przyprawami, proszkiem do pieczenia, migdałami i orzechami.
Mieszankę dodajemy stopniowo do masy naprzemiennie z mlekiem - małymi porcjami. :)
Pieczemy na natłuszczonej blasze lub w foremce silikonowej - ja użyłam CHOINKI. :) Temperatura - 180-200 stopni C. Czas pieczenia - 35-40 minut. :)
Zdobimy wg uznania - ja użyłam lukru królewskiego z barwnikiem, żeby CHOINKA była wiarygodna. No i białych zdobień. W końcu lukier to jedyna forma śniegu, jakiej możemy zaznać tej zimy... ;)
Smacznego!! :)
ROLADA ŚWIĄTECZNA
W Święta - po tygodniach przygotowań i wielkiej batalii kuchennej - lubię sobie odpocząć od pichcenia. A dzięki tej roladzie - doskonałej i na zimno i na ciepło - nie muszę za często zaglądać do kuchni, bo smakuje całej rodzince. :) Rozwiązanie idealne!
Składniki:
1 solidna porcja schabu
150 gramów wędzonej szynki w plastrach
150 g kiełbasy suchej
kilka plastrów sera żółtego salami
1 mały słoiczek domowych pomidorów suszonych
sól, pieprz, papryka
Sposób przygotowania:
Schab myję, osuszam i rozbijam na cieniutko. Przyprawiam z obu stron. Na płacie układam wędlinę, a na niej - ser i pomidory suszone. Zwijam ciasno, doprawiam, owijam ciasno w folię aluminiową i chłodzę przez godzinę.
Zapiekam roladę w piekarniku w 190 st. C. przez 70-80 minut. Niżej - na dolnej półce piekarnika - wkładam naczynie z wodą - mięso będzie delikatniejsze. Przez ostatnie 15 minut pieczemy z rozciętą folią, żeby wierzch nabrał koloru. :)
Pozdrawiam!
Mirka Wawrzyniak
wawrzyniakmirka@gmail.com
Dziękujemy za świąteczną opowieść :)
UsuńW Świętach Bożego Narodzenia najfajniejsze jest po prostu wszystko! Zapach żywej choinki, od której zaczynam świąteczną przygodę, jej kolce i ten klimat, gdy stroję resztę domu światełkami czy dekoracjami. Uwielbiam święta za to, że jesteśmy RAZEM, wszystko nagle nabiera jakiejś nieopisanej magii, a zwykły uśmiech ma inny wyraz. W tych dniach poświęcam się bez reszty rodzinie, dla której czas w ciągu roku jest mocno ograniczony, ze względu na studia, pracę czy znajomych. Te ostatnie schodzą na drugi plan, a ja w końcu mogę usiąść, porozmawiać, wysłuchać, powspominać i obdarować ich czymś, co rozbudzi ich serce, a słowo "dziękuję" rozświetli także moje serce. Lubię także tę tradycję i zawsze uświadamiam sobie, że naprawdę dawanie jest lepsze niż otrzymywanie, radość stokroć większa... Lubię święta za wolne, spokojniejsze dni, gdzie tradycja opłatka naprawdę ma moc!
OdpowiedzUsuńAnna Kasperek
anikirax@gmail.com
nick: ann
Ten czas który mamy dla innych jest tym najpiękniejszym prezentem.
UsuńW Świętach Bożego Narodzenia uwielbiam dzielenie się wykwintnymi smakami z całą rodziną - aby ich podniebienia skakały z radości, w rytm pięknych kolęd :) Kwintesencją świątecznego szczęścia jest mój serniczek. Zawiera dwa idealne, przeciwstawne smaki, które połączone razem dają niezwykłą kompozycję! Słodkie ciasto na spodzie z biszkoptów polane kwaśnym sosem jagodowym i posypane migdałami... Dzięki niemu co roku na Święta czujemy, że życie może być piękne nawet po jednym kęsie! Uśmiech od razu gości na naszych twarzach, troski i zmartwienia znikają z duszy i życie, a już w szczególności Święta stają się jakieś milsze i przyjemniejsze... :)
OdpowiedzUsuńgalaszewska.a@gmail.com
Uwielbiamy serniki. na naszym świątecznym stole też zawsze goszczą.
UsuńW Świętach Bożego Narodzenia uwielbiam tę satysfakcję, kiedy uśmiech pojawia się na twarzy, podczas gdy nasi najbliżsi otwierają prezenty i w tej chwili spełniają się ich marzenia. Lubię pamiętać, kiedy siostra czy mama mówią mi czego pragną, a później, po kilku miesiącach zapomnienia dostają to pod choinkę :) To najpiękniejsze uczucie - sprawić komuś radość, a Święta to idealny czas na to :)
OdpowiedzUsuńemilkietzman@interia.pl
To prawda, sprawianie radości bliskim to jedno z najwspanialszych uczuć.
UsuńCo najbardziej lubię w Świętach Bożego Narodzenia? To, że w moim przypadku co roku są fantastyczną mieszanką tradycji i rodzinnego ciepła z nieprzewidywalnymi i szalonymi zdarzeniami! Pierwszy z brzegu przykład - ostatnie święta spędzone częściowo rodziną mojego zaraz-męża, którego babcia jest pochodzącą z Pragi Czeszką. Babcia, pełna wigoru osiemdziesięciosiedmiolatka jeżdżąca na nartach, zawsze przygotowuje na Wigilię stół pełen przystawek na zimno, które według jej słów od wielu lat tradycyjnie jada się w święta Bożego Narodzenia w jej czeskiej rodzinie. Na tymże stole raz do roku zjawia się coś, co brzmi strasznie, a o co wszyscy - teraz również i ja - biją się zapamiętale ;) Otóż - królowa tej szalonej Wigilii, hiper-bomba kaloryczna to tak zwana sałatka serowa, składająca się ze startego na dużych oczkach żółtego sera, majonezu, rodzynek i czosnku, oczywiście wszystko w proporcjach na oko ;) Brzmi co najmniej dziwnie, ale zapewniam, że jest obłędnie pyszne! Co roku trafiają się takie kwiatki, a wszystko to okraszone ciepłem rodzinnego spotkania i dużą miłością. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Kasia
katarzyna.niemiec@yahoo.com
Z Twojej opowieści aż bije radość i pogoda ducha. Dziękujemy, że się nią z nami dzielisz :)
UsuńUwielbiam Boże Narodzenie za świeżo upieczony makowiec i pierniczki, których zapach rozchodzi się po świątecznym domu. Nie wyobrażam sobie świąt bez pierniczków - ich smak i zapach to właśnie aromat ciepłej, rodzinnej atmosfery bliskości. Śmieszne kształty - renifera z odłamanym nosem, choinki z grzywą na czubku, gwiazdki bardziej przypominającej słonko...wprawiają mnie w wyśmienity nastrój, bo wiem, że dzieciaki włożyły mnóstwo serca w ich wykrojenie. Dodatkowo, przyprawy do piernika podnoszą poziom moich endorfin do maksymalnych limitów, dlatego nie zdarzyły się jeszcze święta, podczas których nie tryskałabym dobrym humorem. A to wszystko dzięki pierniczkom!
OdpowiedzUsuńAromat pierników, to pierwszy świąteczny zapach, który wkrada się do naszego domu. My też go uwielbiamy :)
UsuńW wieczór wigilijny magiczne rzeczy się dzieją,
OdpowiedzUsuńWszyscy patrzą na siebie ogarnięci nadzieją,
Nikt już nie pamięta o o niesnaskach i sporach,
Bo to czas przebaczenia, szczerej zgody to pora.
Każdy patrzy z miłością na drugiego człowieka,
Pusty talerz na wędrowca niecierpliwie już czeka,
Więc nie psujmy nastroju, czcijmy chwilę tę w ciszy,
I w pokorze tej trwajmy. Może Bóg nas usłyszy...
Nic dodać, nic ująć...trafiłaś w samo sedno.
UsuńCeniona przeze mnie jest świąteczna tradycja popularna we Francji,
OdpowiedzUsuńnie nosząca żadnych znamion nonszalancji.
Obyczaj ten nakazuje każdemu odkrycie,
że drzemie w nim artystyczne oblicze.
Wymaga on zaangażowania
jak i czasu do zainwestowania.
Nie wymaga wydawania pieniędzy,
ani żadnej szczególnej wiedzy.
Wystarczy wyobraźnię i nożyczki wykorzystać,
a powstanie coś, co będzie innym Święta umilać.
Tym czymś są kartki własnoręcznie robione,
samodzielnie wypisane i cudnie ozdobione.
To czyni kartki niepowtarzalnymi
i nad wyraz wyjątkowymi.
Takie kartki o niebo bardziej się docenia,
niż te, które kod kreskowy wycenia. :)
Moje imię i nazwisko to Barbara Grieger
UsuńTakie kartki dają radość niezwykłą, bo serducho się z nimi do koperty wkłada :)
UsuńO taaaak, reakcja moich obdarowanych znajomych jest bezcenna! :D
UsuńCo najbardziej lubię w Świętach Bożego Narodzenia,ciężko to wytłumaczyć, ale spróbuję opisać to swoimi słowami.
OdpowiedzUsuńZamknij oczy i chłoń moją opowieść o zapachach, dźwiękach i tym wszystkim co ma miejsce w tym okresie.
Kiedyś, gdy byłam dzieckiem, święta miały dla nas zupełnie inny wymiar i pewnie inną wartość. Nie było aż takiego postępu technologicznego jak teraz, nie wszyscy mieli samochody czy telefony, więc wyczekana wizyta u ukochanej babci to było nie lada wydarzenie i ogromna radość. Szczytem dziecięcej radości nie było najnowsze PlayStation czy inny gadżet np. z logo nadgryzionego jabłuszka, a co najwyżej wyrób czekoladopodobny, siatka pomarańczy i co najwyżej jakaś drobna zabawka a i tak byliśmy szczęśliwi. Gdy tylko zaczynał się grudzień, razem z rodzeństwem i babcią przygotowywaliśmy świąteczne ozdoby, przy dźwiękach kolęd które tak pięknie nam śpiewała.Na wszystko było czas...był czas na przygotowanie duchowe do świąt, na modlitwy, śpiewy, rekolekcje,jak i na sprzątanie, gotowanie.Ale co najważniejsze był czas dla siebie nawzajem. święta były naprawdę rodzinne, jeździliśmy od rodziny do rodziny, wtedy nie było jeszcze z nami Kevina,czy innych facebooków:).
W moim rodzinnym domu zawsze piekło się jak na jakieś mini wesele po około 20 a czasem i więcej ciast, i uwielbiałam siedzieć z mamą i siostrami piekąc te wszelkie słodkości. To były nasze chwile, nasz "babski, świąteczny czas, za którym baaardzo tęsknie.
Te naście lat temu niby wszystko było takie same, bo przecież Święta co roku takie same, choinka, prezenty, a jednak wszystko inne.I za tą innością bardzo tęsknie, za tym prawdziwym przeżywaniem Świąt,za czasem dla bliskich i z bliskimi, za kolanami babci i ramionami dziadka, za kolędowaniem z sąsiadami i bliskimi do rana. Tęsknie za zimowym krajobrazem i czekaniem, że Ktoś się narodzi, dla nas i w nas samych.
Czas przemija, jedni się rodzą o innych możemy tylko powspominać i cichutko zapłakać, że już z nami nie ma, tak jak niektórych tych pięknych zapachów, nostalgicznych wspomnień i dźwięków.
kuchniamarlenity@gmail.com
Marlena, to cudowna świąteczna opowieść. Czytając ją bardzo żałowaliśmy, że nie możemy nagrodzić więcej niż 3 osoby.
Usuńnie zazdroszczę Wam podejmowania wyboru:)) Gratulację dla innych.
OdpowiedzUsuń