WYNIKI KONKURSU MIKOŁAJKOWEGO Z WYDAWNICTWEM MUZA
Mikołajkowy konkurs z nagrodami ufundowanymi przez WYDAWNICTWO MUZA dobiegł końca. Bardzo Wam wszystkim dziękujemy za udział i za zaangażowanie.
Często słyszymy, że komercja odarła Boże
Narodzenie ze wszystkiego, co najpiękniejsze. Kolorowe światełka w galeriach handlowych błyszczą od początku
listopada, choinki na rynkach stają niewiele później, a zewsząd bombardują nas reklamy mające wzbudzić w nas gorączkę przedświątecznych zakupów. W świecie, w którym następuje błyskawiczny przepływ trendów kulturowych,
gdzie ludzie przestają się trzymać zasad odziedziczonych po poprzednim
pokoleniu i gdzie nauka, religia i sztuka podporządkowane zostają
ekonomii czasem widzimy jak rodziny odchodzą od przeżywania świąt w
kategoriach duchowych. Rozpędzenie w codziennej gonitwie za lepszym, za nowszym sprawia, że wielu ludziom zaciera się granica pomiędzy sferą profanum i sacrum, codziennością i odświętnością. Czytając Wasze komentarze nadesłane do KONKURSU MIKOŁAJKOWEGO Z WYDAWNICTWEM MUZA odczuwaliśmy wielką radość. Opowiadaliście nam o tym co w Świętach Bożego Narodzenia lubicie najbardziej, o swoim przywiązaniu do tradycji, o tym jak ważna jest dla was rodzina i dom rodzinny. I były to niezwykle ciepłe, czasem wzruszające, czasem zabawne, szczere, dające nadzieję i powody do przemyśleń opowieści. Był w nich żywy prawdziwy duch Świat Bożego Narodzenia. Bardzo Wam wszystkim dziękujemy za te opowieści.
Uwierzcie, było nam bardzo trudno wybrać tylko 3 osoby. Mamy poczucie, że więcej osób powinno zostać nagrodzonych w tym konkursie. I W TYM MIEJSCU ZAPOWIADAMY JUŻ DZIŚ ŚWIĄTECZNY KONKURS Z BARDZO CIEKAWYMI NAGRODAMI. Zaglądajcie na nasz blog. Mamy nadzieję, że w kolejnym konkursie będziemy mogli i Was nagrodzić.
Nie przedłużając już, 3 zestawy 8 książek ufundowanych przez WYDAWNICTWO MUZA otrzymują:
Za ciepło, mądrość i radość która jest w tej opowieści świątecznej.
Anonimowy2 grudnia 2016 15:09
Za
moim oknem już całkiem zimowo, wszystko pokrył biały, srebrzysty puch.
Mój młodszy Synek z nosem przy szybie wpatruje się w wirujące, coraz
większe płatki śniegu. Od dawna czekał na ten moment. Niestety ostatnie
zimy przypominały szarą, ponurą jesień. A przecież kiedyś ta pora roku
wyglądała zupełnie inaczej ... Kiedyś ZAWSZE było mroźno, biało i
wyjątkowo. W ,,zamierzchłych,, czasach mojego dzieciństwa ten czas to
znienawidzona czapka-kominiarka, skostniałe od rzucania śnieżkami dłonie
i przede wszystkim czas magicznego oczekiwania. Czas oczekiwania na
Święta Bożego Narodzenia. Jak przez mgłę widzę Tatę dźwigającego choinkę
- co roku MUSIAŁA BYĆ ŻYWA, ZIELONA I ZAWSZE DO SAMEGO SUFITU. Mamę
krzątającą sie po kuchni lepiącą PIEROGI i uwielbiane przez nas
wszystkich kształtne USZKA. Choinkę ZAWSZE ubieraliśmy wspólnie w
WIGILIĘ rano, NIGDY WCZEŚNIEJ. W powietrzu czuć było zapach kompotu z
suszu,którego z Siostrą nie piłyśmy gdyż jak to dzieci uważałyśmy, go za
,,paskudztwo,,. Wolałyśmy mandarynki, których zapach do dziś kojarzy mi
się ze Świętami Bożego Narodzenia i do dziś tylko w TE świąteczne DNI
jest on wciąż tak samo intensywny i wyjątkowy. Po kolacji i rozpakowaniu
prezentów całą rodziną wychodziliśmy z naszym ukochanym psem Cziką.
Choć było już dosyć późno i bardzo mroźno jak szaleni zjeżdżaliśmy na
sankach z naszej górki i obrzucaliśmy sie z Rodzicami kulami śnieżnymi.
Było zimno i bardzo wesoło. Właśnie te wigilijno - śnieżne szaleństwa
najbardziej utkwiły w mojej pamięci. Dziś niestety rzadko w ten wieczór
jest biało ...
Mimo tego staram się aby również dla moich bliskich ten czas był magiczny i wyjątkowy. Choć choinki nie trzeba już dźwigać ( mąż przywozi ją samochodem ) a ja nie lepię uszek ( ograniczam się do pierogów ) to NASZĄ RODZINNĄ TRADYCJĄ JEST WSPÓLNE PIECZENIE CIASTECZEK. Uwielbiam ten cały bałagan w kuchni i błogi zapach roznoszący się po całym domu. Z ubieraniem choinki nie udało nam się jeszcze nigdy doczekać do Wigilii, zwykle moi trzej Mężczyźni ubierają ją razem 2 dni wcześniej. Nigdy też nie byliśmy w ten wieczór wspólnie na sankach bo przeważnie brakuje śniegu ale myślę, że dzięki przywołanym dzięki WAM wspomnieniom jeszcze WSZYSTKO przed nami i być może w tym roku uda się powrócić do tej tradycji z ,,zamierzchłych,, czasów mojego dzieciństwa.
Oby tegoroczne Święta Bożego Narodzenia pozwoliły wszystkim cieszyć się
bliskością obdarzać dobrem wszelakim.
Czego z całego serca Państwu życzę.
Katarzyna Sitkiewicz
kasiasit@hotmail.com
Mimo tego staram się aby również dla moich bliskich ten czas był magiczny i wyjątkowy. Choć choinki nie trzeba już dźwigać ( mąż przywozi ją samochodem ) a ja nie lepię uszek ( ograniczam się do pierogów ) to NASZĄ RODZINNĄ TRADYCJĄ JEST WSPÓLNE PIECZENIE CIASTECZEK. Uwielbiam ten cały bałagan w kuchni i błogi zapach roznoszący się po całym domu. Z ubieraniem choinki nie udało nam się jeszcze nigdy doczekać do Wigilii, zwykle moi trzej Mężczyźni ubierają ją razem 2 dni wcześniej. Nigdy też nie byliśmy w ten wieczór wspólnie na sankach bo przeważnie brakuje śniegu ale myślę, że dzięki przywołanym dzięki WAM wspomnieniom jeszcze WSZYSTKO przed nami i być może w tym roku uda się powrócić do tej tradycji z ,,zamierzchłych,, czasów mojego dzieciństwa.
Oby tegoroczne Święta Bożego Narodzenia pozwoliły wszystkim cieszyć się
bliskością obdarzać dobrem wszelakim.
Czego z całego serca Państwu życzę.
Katarzyna Sitkiewicz
kasiasit@hotmail.com
2. KINGA LATOSIŃSKA
Za niezwykle piękną, chwilami zabawną, ciepłą, rodzinną opowieść świąteczną.
Moje wspomnienie dzieciństwa doskonale je opisują.
Wigilia u Dziadków na Mazurach w Baranowie.
I nie było innych Świąt niż białe, zasypane białym puchem!
Rano w Wigilię Dziadek przynosił choinkę z lasu. Pachnącą, kłującą, zieloną, wspaniałą.
Ubieraliśmy ją zabytkowymi bombkami(wcześniej wyniesione z mojego ukochanego strychu! jakie tam skarby były!), ciastkami, suszonymi owocami.
Jak ona pachniała!!!
Po południu szliśmy z bratem i z Dziadkiem na dwór jak już zmierzchało…
Staliśmy wśród białego puchu, na mrozie z głowami zadartymi do góry, kiedy pojawi się pierwsza gwiazdka!
W tym czasie Mama z Babcią i Siostrą dekorowały świąteczny stół…
Pierwsza gwiazdka to był znak dla nas by wracać i zasiadać do stołu.
Odświętnie ubrani z szacunkiem najpierw łamaliśmy się opłatkiem.
Mowę zawsze miał Dziadek (mój kochany dziadzio)-głowa rodziny.
Były łzy wzruszenia i moc życzeń bożonarodzeniowych, a potem zasiadaliśmy do stołu.
Potrawy tradycyjne, puste nakrycie na stole, pod obrusem sianko pachnące… Zawsze sernik, piernik, makowiec, murzynek. Śledz, ryba, sałatka warzywna, kluski z makiem, zupka grzybowa...
Takiej zupki nikt nie robił! Pychota!
Siedzieliśmy długo, jedliśmy długo. Nikt się nie spieszył.
Nikt nigdy nie wiedział, kiedy Wujaszek znikał i wołał nagle: Łapać go!! Ucieka, otwarte okno zostawił!
Pędziliśmy za nim, a tu pod choinką prezenty!
Okno otwarte i tylko kawałek czerwonej skarpetki po nim zostawał .
Wręczanie prezentów to była magia.
Skupienie, wyczekiwanie i śpiewanie kolęd za każdy upominek.
Potrafiliśmy siedzieć tak 2h, bo każdy prezent był od razu oglądany i okupiony śpiewem…
Potem znów wracaliśmy do stołu, dzieci do prezentów, nie było telewizora ( a jak był to i tak nikt nim się nie interesował), biegliśmy do kur zobaczyć czy mówią ludzkim głosem i czekaliśmy wyjścia na pasterkę.
W zimną śnieżną noc…
Często na sankach byliśmy ciągnięci.
Dla mnie najpiękniejsza tradycja to to, jak kiedyś były obchodzone święta!
To całość to była TRADYCJA.
Staram się, choć trochę zaszczepić w moich dzieciach tej magii, tej tradycji, aby nie uciekła.
Potrawy, siano, stół pięknie nakryty, kolędy przy prezentach
Szacunek, radość i spokój.
Teraz o to trudno.
Dla mnie to najpiękniejsze wspomnienia na całe życie.
Kinga Latosińska
latosiowy-dom@wp.pl
3. MIRKA WAWRZYNIAK
Bo jest nam niezwykle przyjemnie zobaczyć czytelników naszego bloga, bo przestają być wtedy dla nas anonimowi, a to w świątecznym okresie ma szczególny wymiar.
Anonimowy5 grudnia 2016 14:16
Co najbardziej lubię w Świętach?
Już nadchodzi! Już się zbliża! Już wyczuwam jego bliskość!
Czas Świąt! Czas najcudowniejszy! Co w nim kocham? W sumie... wszystko! :)
Uwielbiam przygotowania - już miesiąc przed rozpoczęte.
Szukanie nowych przepisów (do receptur czuję miętę),
testy na ludziach (rodzinie), zabawy formą i treścią -
tak, że każde danie staje się osobną opowieścią...
Uwielbiam długie godziny nad piernikami - z pędzelkiem
wielką batalię zdobniczą i figle z lukrami wszelkie...
Nawet porządki świąteczne kocham, choć męczą szalenie,
ale cel piękny łagodzi złość, bóle mięśni, zmęczenie...
I ta zabawa szpiegowska w szukanie dobrych prezentów
po sklepach, potem chowanie ich pośród domowych sprzętów,
by nikt nie odgadł, gdzie schowek swój wymyśliłam w tym roku.
Lubię pieczenie do rana, w wielkim kuchennym amoku
i nurkowanie też lubię w szafie po bombki, łańcuchy,
światełka, inne ozdoby (też wcześniej - unikam skuchy)...
A kiedy Święta nadejdą, godzina zero wybije,
gdy się już rzucę rodzinie i przyjaciołom na szyję,
gdy już Wigilię mam z głowy, Gwiazdora, śpiewy, prezenty,
to kocham w Świętach... pidżamę. Wkładam ją i spokój święty
mam na dwa dni, bo się byczę w cieple rodzinnym, by siły
ciut nadwątlone batalią umocnić w ten sposób miły
i wśród słodkości zalewu, wśród jadła, wina i kolęd
zalegam gdzieś przy choince lub przy bogatym mym stole. :)
To tempo zmienne - szalone w czas przygotowań, a potem
rozkosznie błogie, leniwe - co szczęścia cieplutkim złotem
me serce zalać potrafią... Oto świąteczne rozkosze,
które są dla mnie najmilsze. I tutaj ich chwałę głoszę! :)
P.S. Przesyłam też 2 propozycje świątecznych przepisów (zdjęcia w mailu). :)
Już nadchodzi! Już się zbliża! Już wyczuwam jego bliskość!
Czas Świąt! Czas najcudowniejszy! Co w nim kocham? W sumie... wszystko! :)
Uwielbiam przygotowania - już miesiąc przed rozpoczęte.
Szukanie nowych przepisów (do receptur czuję miętę),
testy na ludziach (rodzinie), zabawy formą i treścią -
tak, że każde danie staje się osobną opowieścią...
Uwielbiam długie godziny nad piernikami - z pędzelkiem
wielką batalię zdobniczą i figle z lukrami wszelkie...
Nawet porządki świąteczne kocham, choć męczą szalenie,
ale cel piękny łagodzi złość, bóle mięśni, zmęczenie...
I ta zabawa szpiegowska w szukanie dobrych prezentów
po sklepach, potem chowanie ich pośród domowych sprzętów,
by nikt nie odgadł, gdzie schowek swój wymyśliłam w tym roku.
Lubię pieczenie do rana, w wielkim kuchennym amoku
i nurkowanie też lubię w szafie po bombki, łańcuchy,
światełka, inne ozdoby (też wcześniej - unikam skuchy)...
A kiedy Święta nadejdą, godzina zero wybije,
gdy się już rzucę rodzinie i przyjaciołom na szyję,
gdy już Wigilię mam z głowy, Gwiazdora, śpiewy, prezenty,
to kocham w Świętach... pidżamę. Wkładam ją i spokój święty
mam na dwa dni, bo się byczę w cieple rodzinnym, by siły
ciut nadwątlone batalią umocnić w ten sposób miły
i wśród słodkości zalewu, wśród jadła, wina i kolęd
zalegam gdzieś przy choince lub przy bogatym mym stole. :)
To tempo zmienne - szalone w czas przygotowań, a potem
rozkosznie błogie, leniwe - co szczęścia cieplutkim złotem
me serce zalać potrafią... Oto świąteczne rozkosze,
które są dla mnie najmilsze. I tutaj ich chwałę głoszę! :)
P.S. Przesyłam też 2 propozycje świątecznych przepisów (zdjęcia w mailu). :)
PIERNIK Z BAJERAMI
Składniki:
250 g ulubionego ciemnego dżemu lub powideł
1/2 kostki masła
2 łyżki oliwy
2 jaja
1/3 szklanki zmielonych orzechów włoskich
1/3 szklanki zmielonych migdałów
1 szklanka cukru
1 szklanka mleka
2 szklanki mąki
1 płaska łyżka kakao
1 płaska łyżka proszku do pieczenia
1 płaska łyżka przyprawy do pierników
3 łyżki skórki pomarańczowej
lukier, ozdoby - według uznania
Przygotowanie:
Tłuszcz, cukier i jaja ucieramy. Następnie dodajemy stopniowo dżem i skórkę - no i ucieramy dalej.
Mąkę mieszamy z kakao, przyprawami, proszkiem do pieczenia, migdałami i orzechami.
Mieszankę dodajemy stopniowo do masy naprzemiennie z mlekiem - małymi porcjami. :)
Pieczemy na natłuszczonej blasze lub w foremce silikonowej - ja użyłam CHOINKI. :) Temperatura - 180-200 stopni C. Czas pieczenia - 35-40 minut. :)
Zdobimy wg uznania - ja użyłam lukru królewskiego z barwnikiem, żeby CHOINKA była wiarygodna. No i białych zdobień. W końcu lukier to jedyna forma śniegu, jakiej możemy zaznać tej zimy... ;)
Smacznego!! :)
ROLADA ŚWIĄTECZNA
W Święta - po tygodniach przygotowań i wielkiej batalii kuchennej - lubię sobie odpocząć od pichcenia. A dzięki tej roladzie - doskonałej i na zimno i na ciepło - nie muszę za często zaglądać do kuchni, bo smakuje całej rodzince. :) Rozwiązanie idealne!
Składniki:
1 solidna porcja schabu
150 gramów wędzonej szynki w plastrach
150 g kiełbasy suchej
kilka plastrów sera żółtego salami
1 mały słoiczek domowych pomidorów suszonych
sól, pieprz, papryka
Sposób przygotowania:
Schab myję, osuszam i rozbijam na cieniutko. Przyprawiam z obu stron. Na płacie układam wędlinę, a na niej - ser i pomidory suszone. Zwijam ciasno, doprawiam, owijam ciasno w folię aluminiową i chłodzę przez godzinę.
Zapiekam roladę w piekarniku w 190 st. C. przez 70-80 minut. Niżej - na dolnej półce piekarnika - wkładam naczynie z wodą - mięso będzie delikatniejsze. Przez ostatnie 15 minut pieczemy z rozciętą folią, żeby wierzch nabrał koloru. :)
Pozdrawiam!
Mirka Wawrzyniak
wawrzyniakmirka@gmail.com
Wszystkie konkursowe komentarze możecie przeczytać pod tym konkursowym wpisem, a nadesłane zdjęcia obejrzeć w albumie na facebooku. Zapraszam, naprawdę warto :)
Zwycięzcom konkursy gratulujemy i prosimy o przesłanie w terminie do 7 dni danych teleadresowych na mail: ankawell@gmail.com
Dziękuje!!! Dane wysłane :-)
OdpowiedzUsuń